Pewnego deszczowego dnia podczas naszej podróży po Francji zatrzymaliśmy się w miejscowości Ars sur Romance. Wcześniej nie słyszałam o istnieniu takiego miejsca, w programie przeczytałam, że jest to miejsce związane z życiem Proboszcza z Ars. Dopiero będąc na miejscu dowiedziałam się więcej na jego temat.
Jan Maria Vianney urodził się w ubogiej rodzinie w 1786 roku niedaleko
Lyonu. Były to czasy rewolucji francuskiej, kiedy kościół był mocno
prześladowany. Pierwszą komunię przyjmował potajemnie w szopie. Do
szkoły podstawowej w Dardilly zaczął uczęszczać w wieku 17 lat i dopiero
wtedy nauczył się pisać. W 1807 roku podjął naukę w szkole średniej w
Ecully i po jej skończeniu pięć lat później wstąpił do niższego
seminarium duchownego. Miał problemy z nauką przyczyniły się do tego nie
tylko późne rozpoczęcie nauki, ale także zły stan zdrowia. W końcu
dostał się do wyższego seminarium duchownego, gdzie zupełnie sobie nie
radził, w związku z tym był namawiany do rezygnacji. Dzięki wsparciu
proboszcza z Ecully udaje mu się skończyć seminarium i w 1815 roku
przyjmuje święcenia kapłańskie. Na trzy lata trafia jako wikary do
parafii w Ecully. Vianney nie był jakimś wyjątkowym księdzem, głosił
schematyczne kazania, jąkał się i często gubił wątek. Brak księży
spowodował, że zostaje przeniesiony do parafii w Ars jako proboszcz. W
tamtych czasach w Ars mieszkało ok 270 mieszkańców, którzy byli biedni i
niereligijni. W tamtym czasie gdy Vianney trafił do Ars na msze św
przychodziło zaledwie kilka osób. Z czasem miejscowa ludność poznała się
na księdzu, który również znał biedę z domu rodzinnego, często pościł,
spał na gołych deskach i nic nie miał. Stopniowo zaczęła się zwiększać
liczba ludzi uczestniczących w nabożeństwach i przystępujących do
sakramentów. Zaczęła się również sława Vianney'a jako niezwykłego
spowiednika, który posiadał dar czytania w ludzkich sumieniach i
przepowiadania przyszłości. Te niezwykłe zdolności spowodowały, że
spowiadał nawet 13-17 godzin dziennie, a do spowiedzi przyjeżdżali
ludzie z odległych miejsc. Mimo zmęczenia, głodu i chorób nie zwalniał
tempa pracy. Wytrwał 41 lat w Ars, zmarł w sierpniu 1859 roku. Został w
1905 roku beatyfikowany, a w 1925 roku kanonizowany. Jan Maria Vianney
został ogłoszony patronem proboszczów.
Bazylika pw św Sykstusa w Ars została wybudowana w 1862 roku. W jej wnętrzu w jednym z bocznych ołtarzy spoczywa ciało św Jana Marii Vianney'a.
Kaplica Serca- to w tej kaplicy zostało złożone serce świętego.
Obok kościoła znajduje się dawna plebania, gdzie przez 41 lat mieszkał św Jan Maria Vianney. Możemy tu zobaczyć w jakich warunkach żył, a przy okazji zobaczyć trochę pamiątek po Proboszczu z Ars.
W okolicy bazyliki znajduje się kilka pomników poświęconych Proboszczowi z Ars.
Przy drodze prowadzącej do Ars znajduje się pomnik upamiętniający przybycie Vianney'a do Ars. Na pomniku możemy przeczytać słowa "Ty mi pokazałeś drogę do Ars, a ja ci wskażę drogę do nieba", które powiedział św. Jan Maria Vianney do pastuszka.
W kościele wieczorem odbył się koncert pieśni gregoriańskich i innych w wykonaniu sióstr zakonnych, było to bardzo piękne i aż szkoda było wychodzić.
Na koniec nasz hotel, z którego mieliśmy wielkie szczęście, że udało nam się wyjechać. A wszystko zaczęło się niewinnie od kopareczki, którą widać na zdjęciu. Wszyscy zapakowaliśmy bagaże do autokaru i czekaliśmy tylko na naszą pilotkę, aby załatwiła sprawę wykwaterowania. Nagle słyszymy trzask i syk, panowie w koparce przebili taką olbrzymią rurę z gazem. Dzięki przytomności naszych kierowców, którzy nie czekając na nic, odjechali autokarem jakieś dwieście metrów i tam czekali aż reszta dojdzie. Cały ruch w okolicy został wstrzymany. Mogło się tak stać, że zostalibyśmy tam na długo uwięzieni.
Dziękuję za wspólny spacer i zapraszam ponownie.
Interesujący wpis. Podobnie jak Ty też nigdy nie słyszałem o takiej miejscowości, ale już ją poznałem dzięki postowi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Super, że udało Ci się tam być i zobaczyć, a jest co! Pomnik mnie się podoba, bardzo ciekawy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŁoże z baldachimem - cudowne!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się izby mieszkalne! :)
OdpowiedzUsuńJa tez nie znam tej miejscowosci, wiec chetnie poczytalam. Mieliscie szczescie na koniec podrozy, moglo skonczyc sie inaczej. Piszesz bardzo ciekawie i robisz piekne zdjecia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Bardzo ciekawy post i śliczne zdjęcia :) :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ciekawa historia z tym proboszczem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Piękne wnętrza.
OdpowiedzUsuńA te ornaty przypomniały mi wycieczkę do Krasiczyna. Tam jest taki uszkodzony orant, którego naprawa ma kosztować około 60 tysięcy zł.
Ładna bazylika i niezwykle skromne pomieszczenia mieszkalne świętego. Czyli przez ubóstwo do świętości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też na to zwróciłam uwagę :)
UsuńPozdrowienia :)
Wyglada na to, ze mial wiecej szczescia niz rozumu:)
OdpowiedzUsuńMe gusta por fuera y por dentro. Muy buenas fotos y detalles Avelina.Bonito contraluz el de la imagen Gracias por compartir.
OdpowiedzUsuńUn beso.
Byłam i widziałam, klimatyczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Myślę, że w Europie sporo jest jeszcze takich perełek, które czekają na odkrycie
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce, lubię takie poza przewodnikowe miejsca.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis i zdjęcia. W zamian zapraszam do przeciekawej lektury.
OdpowiedzUsuńhttp://antoni.agmk.net/pliki/swiety-i-diabel.pdf
Maciek
To Dar, być w takim miejscu,widzieć Świętego Proboszcza,miejsca,w których mieszkał,przedmioty,których dotykał.🙏♥️ Bóg zapłać za udostępnienie pięknych zdjęć 🙏♥️
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę o tym słynnym świętym proboszczu z Ars
OdpowiedzUsuńCudownie poznawać Jego charyzmę, prostotę, upór z jakim dazyl śladami Jezusa
Ciekawostką jest jak Jan Maria Vianey kazał ściąć jabłoń ,aby dzieci nie grzeszyły kradzieżą choćby jednego jabłka
Godny polecenia swiety