piątek, 30 maja 2014

Kościół Stella Maris w Hajfie

Niedawno pisałam na blogu o Hajfie i pięknych ogrodach, dziś chciałabym Wam przedstawić kościół Stella Maris. Jest to bardzo ciekawe miejsce o bogatej historii sięgającej wiele wieków wstecz. Sama nazwa Stella Maris bardzo mi się spodobała - oznacza Gwiazdę Morza i jest to tytuł jaki był nadawany Maryi przez ludzi związanych z morzem jako ich opiekunki. 



wtorek, 27 maja 2014

Mosty w Stańczykach

Francja ma swoje Pont du Gard, a my mamy polski akwedukt w Stańczykach. A dokładnie mamy dwa mosty kolejowe, które robią niesamowite wrażenie na odwiedzających, bo też należą do najwyższych mostów w Polsce. 



Jadąc w kierunku mostów przejeżdża się przez malowniczą aleję drzew, niestety trochę schorowanych, może nawet więcej niż trochę.



Przyjeżdżamy na parking, skąd widać już ładnie nasze mosty. My jednak udajemy się w stroję kasy, skąd można wejść na mosty i się nimi przespacerować. 

 





Mosty w Stańczykach powstały na trasie linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy - Gąbin w latach 1912-26, pod nimi przepływa rzeka Błędzianka. Początkowo wybudowano most północny w latach 1912-14, zaś południowy w latach 1923-26. Mosty położone są względem siebie równolegle, mają po 200 m długości, są wysokie na 40 m i posiadają pięć równych przęseł o średnicy 35 m. Po I wojnie światowej, gdy stał tu już pierwszy most, opierając się na doświadczeniach wojennych doszli do wniosku, że warto budować obok drugi most, bo trudniej jest zniszczyć oba. Takie rozwiązania podwójnych mostów były stosowane w innych krajach europejskich jak Francja czy Włochy. 











Dodatkowo postanowiono puścić tędy dwutorowo linię kolejową w kierunku Litwy. Jednakże zmiany polityczne na Litwie spowodowały, że zaniechano budowy drugiego toru. Powstała linia kolejowa, która od 1927 roku zaczęła kursować na trasie Gołdap - Żytkiejmy - Gąbin. Otwarcie linii było bardzo uroczyste, aby pokazać miejscowej ludności Prus Wschodnich zamożność państwa pruskiego, co miało zapobiec emigracji zarobkowej w głąb Niemiec. Według zachowanego rozkładu z 1938 roku na trasie kursowały trzy pary pociągów na dobę, oprócz tego jeździły tędy pociągi towarowe. Linia kolejowa pozostała jednotorowa, drugiej linii nigdy nie wybudowano. A nawet ten jeden tor Armia Czerwona rozebrała w 1945 roku i wywiozła do Związku Radzieckiego. 











Do niedawna mosty w Stańczykach były wykorzystywane do skoków na bangee. Obecnie mosty są w rękach prywatnych, zostały ogrodzone i za wejście na mosty trzeba zapłacić bilet wstępu. Moim zdaniem dobrze się stało, bo widać, że zaczęli dbać o mosty i są prowadzone prace zabezpieczające oraz wykładane są płytkami, aby zwiększyć komfort spacerowania dla odwiedzających. Na obu mostach znajdują się ładne latarenki.







W czasie odwiedzin można przejść jednym mostem a wrócić drugim. Można też przejść jednym na druga stronę i zejść na dół, aby z powierzchni ziemi podziwiać to cudo architektury.  















Często można się spotkać z nazwą Akwedukty Puszczy Rominckiej. Związane jest to z wizualną podobizną mostów do rzymskiego akweduktu, a także na moście można zobaczyć rzymskie zdobienia, co patrzącemu nasuwa skojarzenie ze słynnym rzymskim akweduktem Pont du Gard.




Dziękuję za Wasze odwiedziny i zapraszam ponownie.

niedziela, 25 maja 2014

Park zamkowy w Pszczynie

Gdy nie chce się siedzieć w domu wystarczy zabrać samochód i wyruszyć w drogę. Jednym z takich miejsc do którego często wracałam jest Pszczyna, czasem tylko przejazdem. Gdy w piątek jechałam do Inwałdu pierwszy raz minęłam centrum szerokim łukiem jadąc nową obwodnicą. Po powrocie do domu nabrałam ochoty na obejrzenie zdjęć z mojego poprzedniego wyjazdu. 
Bardzo lubię spacerować w pszczyńskim parku zamkowym parkowymi alejkami, mostkami, wypatrywać ptaków czy wiewiórek. Miło jest usiąść na przygotowanych stołkach nad brzegiem stawu przy Herbaciarni i napić się herbaty obserwując zamek i spacerujących ludzi w pobliżu zamku. Zapraszam Was na spacer po zamkowym parku. 



piątek, 23 maja 2014

Rejs po Kanale Augustowskim

W czasie weekendu majowego miałam okazję płynąć statkiem po Kanale Augustowskim. Był to fajny sposób na rozpoczęcie dnia.



W ramach przygotowań do rejsu na ubierałam się jak bałwanek. Z rana było bardzo zimno, a jeszcze wiatr od wody dopełniał wszystkiego. Ubrałam wszystkie cztery sweterki jakie miałam, kurtkę i rękawiczki oraz getry pod spodnie. Nie byłam przygotowana na takie zimno, więc ubrałam wszystko co miałam ze sobą. Podjechaliśmy do Augustowa, tu w czasie gdy nasz przewodnik kupował bilety na rejs, my odwiedziliśmy małe Muzeum Kanału Augustowskiego. 








Kanał powstał w XIX wieku za czasów Królestwa Polskiego, kiedy nastąpił duży wzrost gospodarczy i związany z tym eksport towarów. Historia jego powstania wiąże się z ustanowieniem przez Prusy w 1823 roku wysokiego cła na przewóz niektórych towarów przez ich teren. Chcąc dostarczyć zboże i inne towary do Morza Bałtyckiego z przeznaczeniem na eksport z pominięciem dolnego biegu Wisły czyli terenu Prus w 1824 roku zaprojektowano i rok później zaczęto budowę Kanału Augustowskiego. W 1830 roku, kiedy wybuchło powstanie listopadowe, wstrzymano budowę kanału, gdyż budowali go głównie żołnierze. Dopiero trzy lata później wznowiono budowę, którą zakończono w 1839 roku, jednak nie wykonano całego projektu, kanał został zbudowany tylko do Niemna.



Kanał Augustowski ma długość 101 km długości z czego 82 km znajdują się na terytorium Polski, a reszta na Białorusi. Na kanał składają się jeziora Augustowskie, rzeka Netta i Czarna Hańcza oraz 18 śluz. Kanałem mogą pływać statki i barki o max długości 24 m i szerokości 3,5 m oraz zanurzeniu 1 m. Obecnie w ruchu turystycznym po kanale pływają statki pasażerskie z portu w Augustowie z Żeglugi Augustowskiej, które wożą klientów na różnych trasach, np na tej co my płynęliśmy nazywana jest trasą papieską. Żegluga Augustowska posiada trzy statki pasażerskie, którymi wozi turystów. Dwa statki: "Sajno" zwodowany jest w 1960 roku, którym my płynęliśmy oraz "Serwy" z 1962 roku, którym w 1999 roku pływał Jan Paweł II mogą zabrać ponad dwustu pasażerów, natomiast trzeci "Perkoz" z 1971 roku zabiera tylko 74 osoby.



Gdy wsiedliśmy na nasz statek "Sajno", ucieszyłam się, że wróciłam się do pokoju po dodatkowe ubrania. Kilka osób zazdrościła mi rękawiczek, bo zimny i przenikliwy wiatr dawał się nam we znaki. Przynajmniej ręce mi nie marzły gdy trzymałam aparat. Wypłynęliśmy z portu w Augustowie i płynąc rzeką Nettą mogliśmy obserwować po obu stronach bulwary przy których stało sporo wędkarzy mimo zimna. 











Jeszcze w porcie, a później na statku obserwowaliśmy ćwiczenia kajakarzy, którzy pływali tam i z powrotem, chyba przygotowywali się do zawodów. 





Z rzeki wpłynęliśmy na jezioro Necko, które obfituje na brzegu w ośrodki wypoczynkowe, piękne plaże, a nawet jest tu wyciąg do nart wodnych. W upalny dzień wolałabym się znaleźć na jednej z piaszczystych plaż, ale w taki pochmurny i zimny dzień wolałam być na statku, gdzie mogłam wejść pod pokład i napić się ciepłej herbaty. 











Z jeziora wpływamy na najkrótszą żeglowną rzekę w Polsce - rzekę Klonownicę zwaną też rzeką Cichą. Rzeka ta jest na całej długości żeglowna i jest najkrótszą rzeką żeglowną w Europie, z tego powodu podobno jest wpisana do księgi rekordów Guinnessa. Jest to bardzo malowniczy odcinek trasy, ale szybko się kończy.













Znajdujemy się na Jeziorze Białym, które obfituje w ptactwo. Rzeczywiście gdy tylko wpływamy od razu witają nas ptaki, jest ich niewiele, pewnie są dziś pochowane, nie ma się co dziwić przy takim zimnie. Możemy zobaczyć przystań skąd wypływał w 1999 roku Jan Paweł II w rejs po kanale Augustowskim.













Aby przepłynąć na następne jezioro trzeba dokonać śluzowania. Wpływamy do śluzy Przewięź, która jest szóstą śluzą na kanale. Jest to śluza drewniana i ręcznie obsługiwana, zachowana do dziś w stanie oryginalnym.  Różnica wysokości przy śluzowaniu, to tylko 86 cm.















Po śluzowaniu wypływamy na jezioro Studzieniczne, gdzie w oddali widać piękne widoki na jezioro, a między drzewami wyłania się Sanktuarium. My wysiedliśmy na przystani i udaliśmy się do Sanktuarium, a statek zawrócił i płynął z powrotem do portu w Augustowie.





















My zostaliśmy na lądzie, a nasz statek odpłynął. Wizytę w sanktuarium opiszę innym razem.

Dziękuję za Wasze komentarze i zapraszam ponownie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...