środa, 28 listopada 2012

Kościół Prymatu św Piotra - Tabgha Izrael

Kolejnym punktem naszej wyprawy po Ziemi Świętej była wizyta w kościele Prymatu św Piotra w Tabgha. Zanim jednak weszliśmy na teren kościoła, nasz przewodnik Dawid opowiedział nam o krzyżu jerozolimskim. Jest to duży krzyż otoczony czterema małymi krzyżami. Symbolizuje według jednych pięć ran Chrystusa, a według innych duży krzyż oznacza Ziemię Świętą jako centrum świata z cztery małe krzyże oznaczają cztery królestwa uczestniczące w wyprawach krzyżowych: Francji, Niemiec, Obojga Sycylii i Anglii.  Dzisiaj krzyż jerozolimski używany jest jako oficjalny symbol Kustodii Ziemi Świętej. 

 

 

Weszliśmy na terem kościelny i naszym oczom ukazał się piękny zielony i bardzo zadbany teren. Po prawej stronie znajdują się ołtarze polowe upamiętniające wizyty papieży: Pawła VI i Jana Pawła II, którzy jako jedyni papieże odwiedzili to miejsce. Miejsce, które znane jest z drugiego cudownego połowu ryb, a także z prymatu jaki Jezus udzielił św Piotrowi, oraz jest to miejsce gdzie po raz trzeci Jezus ukazał się po zmartwychwstaniu.





Idąc dalej parę metrów dochodzimy do kościoła. Jednak w pierwszej kolejności rzucają nam się w oczy dwie postacie Jezus i św Piotr. Pomnik upamiętnia słowa Chrystusa z Ewangelii św Jana "Paś owce moje".  Czas odwiedzić kościół. 

 

 

Pierwotnie znajdował się tu kościół z przełomu IV i V wieku, później stało tu kilka świątyń. Obecny kościół Prymatu św Piotra został wybudowany w 1933 roku na fundamentach poprzednich. Budynek wybudowano z czarnego bazaltu wulkanicznego i usadowiono na skale. Opiekują się nim franciszkanie. Kościół jest niewielki w środku znajduje się przed ołtarzem wystająca ponad posadzkę skała "Mensa Christi" zwana też "Stołem Pana". 

 

 

 

Według tradycji to właśnie na tej skale po cudownym połowie Jezus zaoferował apostołom posiłek: ryby i chleb. Przy tej skale też Jezus po posiłku zapytał trzykrotnie Szymona: "Szymonie, synu Jony, czy Mnie miłujesz?”Na co otrzymał odpowiedź: „Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję”. Później padły wspomniane już wcześniej słowa Chrystusa: „Paś baranki moje”.
Pod Cezareą Filipową do św Piotra zostały skierowane słowa "Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą". Spełniły się właśnie tu, gdzie nastąpiło przekazanie św Piotrowi Prymatu. Teraz słysząc wspomniane słowa w kościele mam przed oczami właśnie ten kościół. 
Po zobaczeniu kościoła udajemy się dalej nad jezioro Genezaret, jest to nasze pierwsze spotkanie z nim. Już wcześniej mieliśmy okazję go zobaczyć jednak tym razem mamy okazję także zanurzyć rękę. A spotkane tam dzieciaczki zanurzyły nie tylko ręce. Wyglądało to bardzo komicznie gdy chłopczyk zaczerpnął kubeczek wody i wylał siostrze na głowę, za to ona z uśmiechem na twarzy nie pozostała mu dłużna i również wylała kubeczek wody na jego głowę. 

 

 

W jeziorze pływa sporo ryb, w tym również jeden z gatunków zwanych rybą św Piotra, który mieliśmy okazję jeść na obiad w Tyberiadzie. 


wtorek, 20 listopada 2012

Austeria - karczma w Sławkowie

Tym razem chciałabym Wam pokazać Austerię - karczmę znajdującą się w Sławkowie. Miałam okazje być tam dwukrotnie. Pierwszy raz w marcu ubiegłego roku, a drugi raz wiosną tego roku. Za każdym razem zachwyca mnie to miejsce swoją atmosferą. Historia tego miejsca sięga kilka wieków wstecz, bo już Jan Długosz w kronikach pisał, że w 1220 roku klasztor w Prądniku koło Krakowa został uposażony dochodami z sławkowskich karczm. Kolejnych wiekach często wspominano sławkowskie karczmy w tym Austerię w różnych dokumentach. Badania archeologiczne wykazały, że niektóre fragmenty budynku pochodzą już w XIII wieku.  Karczma Austeria choć wielokrotnie była przebudowywana stale mieści się w tym samym miejscu. Obecny budynek pochodzi najprawdopodobniej z 1781 roku o czym świadczy wyryta data na belce stropowej zwanej stragarzem.



Nazwa Austeria pochodzi z języka włoskiego "osteria" i znaczy karczma, oberża, gospoda, szynk. A jako ciekawostkę podam, że z łaciny gospoda to "hospitium" od którego powstała nazwa hospicjum czyli dawniej domu dla podróżnych i pielgrzymów, a obecnie znamy to słowo w innym znaczeniu jako domu opieki dla nieuleczalnie chorych. Karczma Austeria pierwotnie była nazywana "Pierwochą".  Najprawdopodobniej nazwa ta wywodziła się od tego, że była to karczma najstarsza lub największa. Nazwę zmienił na Austeria pewnie jeden z dzierżawców. 
Austeria zawsze była i jest własnością miasta, które oddawało ją w dzierżawę. Dochody z dzierżawy stanowiły zawsze spory dochód dla miasta. Był jednak czas kiedy karczma popadła w ruinę i miasto chciało ją rozebrać, a plac sprzedać lub wydzierżawić, jednak zmieniono koncepcję. Karczma została wyremontowana i wydzierżawiona i tak się działo do 1939 roku. W czasie wojny był tu "Dom Niemiecki". Później przez osiemnaście lat mieściło się tu muzeum miejskie. Następnie część a potem cały budynek był znów wykorzystywany jako restauracja.









Za pierwszym razem gdy odwiedziłam Austerię byłam na wycieczce z serii "Kościół i Karczma". Zostaliśmy tutaj wówczas poczęstowani bardzo smacznym Żurkiem w chlebie. Widać było, że obłożenie było bardzo duże, bo nowi goście odchodzili z kwitkiem, ze względu na brak miejsc, a sal jest tam dużo. Za to drugim razem będąc w Sławkowie mieliśmy oglądać muzeum, kościół oraz ruiny zamku biskupów krakowskich. W czasie oczekiwania na przewodniczkę postanowiliśmy czas sobie umilić w Austerii. Tym razem byłam zawiedziona, bo byliśmy małą grupą, a problem było dostać cappuccino, czy określone piwo, mieli tylko po jednej butelce. Wychodzi na to, że mam lepsze zaopatrzenie w domu.   



Uważam, że warto odwiedzić Austerię, nie musi to być ze względów kulinarnych, choć można dobrze trafić i bardzo dobrze zjeść. Głównym powodem są względy estetyczne, warto zobaczyć kawał historii miasta Sławkowa w postaci karczmy - restauracji Austeria.

czwartek, 15 listopada 2012

Pustynia Błędowska

Tym razem zapraszam na pustynię Błędowską. Bardzo dobrze wspominam mój wypad ze znajomymi po Ziemi Olkuskiej, który zakończyliśmy na pieczeniu kiełbasek na pustyni. Och jak to zabrzmiało. :)
Podjechaliśmy w wybrane przez kierowcę miejsce, gdzie zostawiliśmy nasz bus i poszliśmy na krótki spacer. Jak dla mnie była to pierwsza wizyta na pustyni Błędowskiej, pozostali byli tu niejednokrotnie. Nasz spacer się dość szybko skończył i wszyscy rozpierzchli się po okolicy w poszukiwaniu drzewa na opał. Zbieraliśmy suche gałązki leżące na piasku. Muszę się przyznać, że się obijałam jeśli chodzi o zbieranie opału, za to z wielką ochotą zabrałam się za zbieranie szyszek na robienie ozdób bożonarodzeniowych. Uzbierałam ich całą reklamówkę. 
Zanim przyszłam, to ognisko zostało rozpalone i wszyscy zabrali się za pieczenie kiełbasek. No i znów się nie spisałam z pieczeniem kiełbasek, bo musieli upiec mi kiełbaskę. Wcale nie musieli, ale byli tak dobrzy i mi upiekli. W tym czasie ja korzystałam z atrakcji dla dzieci czyli huśtałam się na huśtawce zrobionej z opony na pobliskim drzewie, czy jeździłam na linie rozpiętej między drzewami. Później nastąpiła zmiana, ja poszłam jeść, a inni poszli w moje ślady. Stare pachoły a ile uciechy mają z kawałka liny.

 

Pustynia Błędowska położona jest między Błędowem, Kluczami i Chechłem i zajmuje obszar ok 32 km² o szerokości ok 3-4 km i długości 8-9 km. Jest to największy obszar w Polsce lotnych piasków. Przez pustynię płynie Biała Przemsza, która dzieli ją na dwie części.
Czytałam na różnych stronach, że dawno temu jak przystało na prawdziwą pustynię zdarzało się tu zjawisko fatamorgany.
Teren pustyni obecnie jest dość mocno zarośnięty. W przeszłości różnie z tym bywało. Do średniowiecza pustynia była zarośnięta lasem, jednak z rozwojem przemysły górniczo - hutniczego związanego z wydobyciem rud srebra i ołowiu wzrosło zapotrzebowanie na drzewo i łatwo go można było pozyskać z tego terenu. Teren pozbawiony drzew całkowicie przypominał pustynię i z końcem XIX wieku zaczęto mówić o tym terenie Polska Sahara, a pustynia zajmowała wówczas teren ok 80 km².
Teren pustyni Błędowskiej służył przez lata jako poligon wojskowy. Już podczas I wojny światowej batalion spod Częstochowy ćwiczył tu strzelanie. W okresie między wojennym piechota i artyleria spod Krakowa prowadziły tu ćwiczenia. Później hitlerowcy przekształcili ten teren w prawdziwy poligon woskowy i Luftwaffe wypróbowywała tu różne rodzaje broni. Po wojnie od 1946 roku polska armia wykorzystywał istniejący poligon do ćwiczeń, do czasu wypadku z niewybuchem. Obecnie z pustyni korzystają jedynie spadochroniarze z Krakowa.
   
 

 

Tak wygląda pustynia z bliska :)

 

 

 

 

 

 

 

 

W czasie naszego pobytu było cicho i spokojnie, czasem w oddali ledwo było słychać motocyklistę, który wyżywał się na swoim motocyklu. Nagle podjechały dwa autokary pełne ludzi, na pustynię jakby wyruszyło stado mrówek, nie minęło pięć minut i znów było cicho i spokojnie.



Nasz czas również się skończył i najwyższa pora była wracać do domu. Pojedzeni, zmęczeni po trudach dnia ale zadowoleni ze wspólnie spędzonego czasu spakowaliśmy wszystko i wyruszyliśmy do domu wcześniej jednak zabezpieczając miejsce ogniska. 

niedziela, 11 listopada 2012

Góra Ośmiu Błogosławieństw - Izrael


Podczas mojej wizyty w Izraelu mieszkałam początkowo w Tyberiadzie w hotelu z widokiem na jezioro Genezaret. W pierwszych dniach odwiedziliśmy różne miejsca w otoczeniu jeziora. Jako pierwsze miejsce odwiedziliśmy Górę Błogosławieństw miejsce znane z "Kazań na górze". Jadąc tu nasz przewodnik Dawid opowiedział nam o tym miejscu, które związane jest Jezusem. To tu wygłaszał on swoje nauki, które obecnie znamy jako "Kazania na górze". Do najbardziej znanych części kazań należą modlitwa "Ojcze nasz" oraz "Osiem Błogosławieństw".


 

Jadąc autokarem z Tyberiady do kościoła na mszę mogliśmy podziwiać otaczającą nas krajobraz. W większości były to puste przestrzenie w różnych odcieniach żółtego i brązu. Co jakiś czas pojawiały się plantacje bananowe czy gaje oliwne. Roślinność można było podziwiać tam gdzie człowiek doprowadził wodę.



 

Dojechaliśmy w końcu do celu, z parkingu poszliśmy w stronę kościoła gdzie miała się odbyć nasza pierwsza msza św w Ziemi Świętej. Idąc miałam wrażenie jakbym trafiła do ogrodu botanicznego, gdzie mogę podziwiać tak różnorodną roślinność otaczającą sanktuarium. Dopiero z jeziora Galilejskiego zrobione zdjęcie pokazuje jak to wygląda z daleka - jak oaza na pustyni.
Góra Ośmiu błogosławieństw położona jest nad jeziorem Galilejskim w pobliżu doliny Tabgha. Na zboczu góry już w IV wieku była kaplica, jej ruiny znaleźli archeolodzy na podstawie relacji pewnej hiszpanki, która w tamtym czasie odbyła pielgrzymkę po Ziemi Świętej. To właśnie z jej notatek dowiadujemy się „Blisko na górze znajduje się grota, Jezus zachodząc do niej wygłosił błogosławieństwa”. Stąd nazwa wniesienia: Góra Ośmiu Błogosławieństw.









Powoli dochodzimy do kościoła. Został zbudowany w 1937 roku według projektu włoskiego architekta Antonio Barluzziego, który zaprojektował więcej obiektów w Ziemi Świętej. Większość z nich miałam okazje zobaczyć, ale o nich będę pisała w późniejszym czasie. Barluzzi swoje projekty opierał na Piśmie Świętym i w każdym z budynków można się doszukać jakichś elementów biblijnych. W przypadku tego kościoła mamy osiem błogosławieństw i ośmioboczny kościół. We wnętrzu kopuły znajduje się osiem witraży z tekstami błogosławieństw w języku łacińskim. Sam wystrój kościoła jest bardzo skromy. Na samym środku znajduje się ołtarz, nad którym na czterech kolumienkach znajduje się alabastrowy łuk. Okna są małe i podłużne z których kiedyś rozpościerał się piękny widok na jezioro Genezaret i Galileę, podobnie jak z otaczającego kościół portyku z kolumienkami. Z czasem jednak drzewa urosły i zasłaniają piękny widok. Przed kościołem znajduje się placyk z przepiękną mozaiką. 











 

 

 

Sanktuarium i znajdującym się tu domem pielgrzyma oraz otaczającymi wszystko ogrodami zajmują się siostry Franciszkanki Niepokalanego Serca Maryi. 
To miejsce odwiedziło dwóch papieży. W 1964 roku był tu Paweł VI, którego wizytę upamiętnia tablica znajdująca się w kościele. Jan Paweł II również odwiedził to miejsce w roku 2000 i gdzieś czytałam, że podczas mszy św, którą tu odprawił było największe spotkanie chrześcijan od czasów Jezusa.



 

Dla pielgrzymów zostały przygotowane miejsca gdzie mogą uczestniczyć we mszy św na powietrzu. Jest to coś niesamowitego, kiedy siedząc na kamiennych ławkach i uczestnicząc we mszy św jednocześnie patrzy się miedzy krzewami na jezioro Genezaret. 
Wracając do autokaru zahaczyliśmy o sklep z pamiątkami, a później wszyscy zjawiliśmy się w barku. Nasz przewodnik Dawid polecił nam napicie się soku z granatu i mimo, że mały kubeczek kosztował 3$, to każdy z ochotą wypił przepyszny sok w tym upale.
Zarówno z barku jak i z parkingu rozpościerał się wspaniały widok na jezioro Genezaret oraz na Galileę. Przy okazji prawie każdy robił sobie zdjęcie w otoczeniu kolorowych bugenwilli z piękną panoramą w tle.
Sanktuarium na Górze Błogosławieństw leży w pobliżu Kafarnaum, do którego udaliśmy się po odwiedzenia wcześniej jeszcze kościoła Prymatu św Piotra. Koleje relacje z wizyty w Izraelu będą w przyszłości, przeplatane krajowymi wyjazdami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...