Jak co roku zaczynam sezon turystyczny od kuligu. Ten rok zaczął się dla mnie bardzo źle i właśnie ten jednodniowy wypad był dla mnie taką iskierką nadziei na lepsze jutro. Teraz powoli dochodzę do siebie, załączyłam w końcu komputer żeby wejść na bloga, sprawdziłam pocztę, miałam ponad 2 tysiące wiadomości, oczywiście większość to reklamy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulig. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulig. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 28 lutego 2016
środa, 28 stycznia 2015
Kulig 2015
Stało się już u mnie tradycją, że nowy rok wyjazdowy rozpoczynam od kuligu. W tym roku kulig odbył się w Jaworzu. Jak to określił nasz przewodnik była to wersja wiejsko - miejska kuligu, gdyż zaraz po przyjeździe autokaru zabrali nas na trzy wozy, którymi godzinę jeździliśmy po Jaworzu. Trzeba przyznać, że jest to nowe doświadczenie, bo jak do tej pory jeździliśmy po lesie, nigdy po mieście czy po wsi.
środa, 19 lutego 2014
Kulig w Soblówce
W sobotę pojechałam, jak co roku z PTTK-iem na kulig. W tym roku odbył się w Soblówce, u podnóża Rycerzowej i jego główną atrakcją był śnieg, coś niespotykanego tej zimy.
Gdy przyjechaliśmy na umówione miejsce trzy wozy i koniki już na nas czekały. Jak wsiadłam na wóz, to dopiero rozejrzałam się i zobaczyłam, że stoimy pod kościołem Niepokalanego Serca NMP w Soblówce.
Kiedy nasi organizatorzy załatwili formalności i wszyscy zajęli swoje miejsca wyruszyliśmy w trasę.
Jakie było ogromne nasze zdziwienie, bo widzieliśmy śnieg, którego się wcale nie spodziewaliśmy. No bo jak się spodziewać śniegu, kiedy w dzień temperatura dochodzi do +12 stopni.
Trasa naszego kuligu częściowo pokrywała się z trasą papieską, która oznakowana jest głazami z odpowiednimi tabliczkami.
Malowniczą trasą przez las wywieźli nas do góry, gdzie w szałasie mieliśmy wszystko przygotowane na nasze przybycie.
Ulokowaliśmy się przy stołach dokoła ogniska, na którym czekały już upieczone ogromne kiełbasy.
Do kiełbasy oczywiście był chleb, musztarda i ketchup, a na rozgrzewką można się było napić gorącej herbaty z sokiem malinowym.
Gdy zjedliśmy kiełbasę czekała na nas kolejna niespodzianka - oscypek na ciepło.
Pojadłam, popiłam i teraz był czas żeby rozejrzeć się po okolicy.
Profilaktycznie poszłam zapytać przewodnika ile mamy tutaj czasu, to mnie poinformował, że o 16:30 wyjazd z Żywca.
Tak więc powinnam się już zbierać, żeby być na czas, bo mi dużo czasu nie zostało, żeby te 40 km przejść.
Jako, że nie uzyskałam konkretnej odpowiedzi, choć można powiedzieć, że uzyskałam odpowiedź, ale nie taką jakiej oczekiwałam. Tak więc dalej nie wiedziałam kiedy odjeżdżamy spod szałasu.
A co będę siedzieć, poszłam się rozejrzeć. Zarówno na trasie jak i pod szałasem, można było spotkać wiele ściętych pni drzew w całości lub pociętych na mniejsze kawałki.
Zachwyciły mnie sople na rzeczce, taki niespotykane widok tej zimy.
Za to rewelacyjnie układały się wzorki na powierzchni potoczku z drugiej strony drogi.
Kolejną taką niespodziewana rzeczą była bitwa na śnieżki, przynajmniej dzieciaki miały uciechę.
Jako, ze kulig odbył się dzień po walentynkach, to jeszcze mieliśmy zaręczyny jednej pary. Na ale co dobre to się szybko kończy i trzeba wsiadać na wóz, wracamy.
Nasze koniki odjechały, a my wsiadamy do autokaru i wyruszamy w dalsza drogę.
Sezon turystyczny 2014 można uznać za otwarty.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Życzę wszystkim miłego dnia.
czwartek, 24 stycznia 2013
Kulig na Jurze
Po niedawnej chorobie mam serdecznie dość siedzenia w domu i w ubiegłą sobotę pojechałam na wycieczkę z PTTK-u na Jurę Krakowsko-Częstochowską. W Zrębicach gdzie odbywał się kulig czekali na nas organizatorzy z grzańcem zrębickim. W czasie gdy my posilaliśmy się grzańcem oni przygotowali dla nas sanie w których odbył się około godzinny kulig po okolicznych lasach. Było nas tyle, że jechaliśmy pięcioma saniami. Kulig był rewelacyjny piękne sanie, wspaniałe konie, piękna okolica i czego chcieć więcej. Po powrocie czekała na nas upieczona na grillu kiełbaska, chleb, ketchup, musztarda oraz gorąca herbata.
Na terenie ośrodka dla turystów przygotowane są dwa budynki w jednym były stoły i ławki przy których można było siedzieć i jeść, a w drugim kamienny grill na którym pieczono kiełbaskę, a później my piekliśmy chleb. Jak dla mnie w zimie to był minus tego miejsca, bo lepiej gdyby było jedno pomieszczenie, wówczas jest cieplej i nie musimy siedzieć w kurtkach i rękawiczkach. Gdy mamy ognisko blisko to sami na patykach pieczemy kiełbaski, a przy okazji ogrzejemy się i wspólnie pośpiewamy piosenki turystyczne i pośmiejemy się. Był jeszcze domek na podeście, fajny punkt obserwacyjny dla dzieci.
Sobota była na jurze była dniem kiedy to drzewa były bardzo malowniczo przymrożone. Białe brzozy i wierzby wyglądały bardzo malowniczo, a wszystkie iglaste drzewa to już po prostu prezentowały się bajkowo.
Na koniec jeszcze pokarzę jakie fajne wychodki były na terenie ośrodka.
czwartek, 8 marca 2012
Kulig 2012
Każdego roku moje wyjazdy rozpoczynam od kuligu organizowanego przez PTTK. Podobnie było w tym roku. Kiedy zapisywałam się na kulig nic nie wskazywało, że odbędzie się on w zimowej aurze. Jak dla mnie nie było ważny śnieg, choć mile widziany, ale ważne było spotkanie fajnych ludzi i atmosfera panująca co roku na kuligu. Gdy 14 stycznia wstałam rano i zobaczyłam za oknem śnieg od razu poprawił mi się humor.
Lokalizacja:
Wisła, Polska
Subskrybuj:
Posty (Atom)