sobota, 23 listopada 2013

Palmiarnia w Gliwicach

W niedzielę odwiedziłam  Palmiarnię w Gliwicach, gdyż dowiedziałam się, że w ostatnim czasie po przerwie została znów otwarta do zwiedzania. W palmiarni wybudowano nowe pawilony, w których mieszczą się cztery potężna akwaria.

 

niedziela, 17 listopada 2013

Rejs statkiem po Odrze i Kanale Gliwickim z Kędzierzyna Koźla

We wrześniu już po raz trzeci płynęłam statkiem z Kędzierzyna Koźla po Odrze i kanale Gliwickim. Za każdym razem rejs wyglądał inaczej, ale w tym roku najbardziej mi się podobało.
 Zdjęcie z rejsu w 2011 roku
 

W ubiegłych latach startowaliśmy z centrum Kędzierzyna Koźla z przystani YC Szkwał, ale w tym roku ze względu na remont śluzy Koźle nasz wyprawa zaczęła się w stoczni Damen.

 

Płynęliśmy statkiem "Silesia", który dawniej nazywał się "The Bluecity Queen". Został zbudowany w 1908 roku w holenderskiej stoczni Van Damm i służył do bieżącej obsługi portu, do czasu przebudowy na statek pasażerski w 1928 roku.

Zdjęcie z rejsu w 2011 roku
 

W latach 60-tych dobudowano mu górny pokład, a w 2010 roku po gruntownej modernizacji został zakupiony i sprowadzony do Koźla, gdzie zaczął pływać po Odrze i Kanale Gliwickim. Jest to jeden z najstarszych statków pływających obecnie w Polsce po wodach śródlądowych. 

Zdjęcie z rejsu w 2011 roku


Statek "Silesia" jest bardzo wygodnym statkiem, na górnym pokładzie są stołeczki i można z nich podziwiać okolicę oraz grill. Za to na dolnym pokładzie znajduje się barek, a pomieszczenie jest ogrzewane w chłodne dni oraz klimatyzowane w upalne. Warto dodać, że w czasie rejsu właściciel statku opowiada bardzo ciekawie o historii statku oraz o mijanych obiektach, że nie można się nudzić.

Zdjęcie z rejsu w 2012 roku
 

Nasz rejs rozpoczęliśmy w stoczni Damen, dość znacznie oddalonej od centrum Kędzierzyna Koźla.

 

Podjechaliśmy na nabrzeże gdzie już czekał na nas statek "Silesia". Szybko przesiedliśmy się z autokaru na nasz statek i wyruszyliśmy na trasę naszego rejsu.
 
 

Na początek mogliśmy oglądać w basenie stoczni statki i promy, które są remontowane.

 

W basenie stoczniowym długo nie zabawiliśmy, ale co zobaczyliśmy to nasze.

 

Wypłynęliśmy z basenu stoczniowego na rzekę Odrę, którą najpierw płynęliśmy do portu Koźle.

 

Dopływając do portu Koźle można było zobaczyć odpoczywające na murku mewy

 

 Kawałek dalej zauważyliśmy płynącą całą rodzinę łabędzi.

 

Port Koźle był kiedyś drugim co do wielkości portem rzecznym w Europie. W jego skład wchodzą trzy baseny portowe. Wpłynęliśmy do pierwszego z basenów gdzie mamy okazję oglądać najlepiej zachowane pozostałości po urządzeniach portowych. 

 

Urządzenia te służyły do wyładunku na barki rzeczne z wagonów kolejowych, sypkich materiałów takich jak węgiel.

 

Spora część urządzeń portowych została zniszczona lub rozkradziona. W głębi basenu widzimy jeden z budynków portowych. 

 

Coś mi się przypomina, ale nie jestem pewna, że mieścił się tam kiedyś bosmanat portu, w każdym bądź razie mieściło się tam coś związanego z władzami portu.

 

Zawracamy i wypływamy z pierwszego basenu portowego.

 

Kawałek dalej widzimy już drugi basen portowy.

 

A w nim niewiele pozostałości po urządzeniach, które tu kiedyś pracowały, prawdopodobnie zostały one zniszczone i rozkradzione.

 

Płyniemy obok elewatora czyli magazynku gdzie przechowywano różne materiały sypkie, w tym zboże. 

 

 Interesujący jest zamieszczony herb z wizerunkiem łodzi, na murze przedniej części elewatora.



 Ukazuje nam się też trzeci basen portowy przed elewatorem.

 

W trzecim basenie portowym znajdowało się coś w rodzaju falochronu, który miał za zadanie zapobiegać powstawaniu fal w porcie. Była to ścian wymurowana z cegły z otworami w kształcie łuku.



Płyniemy Kanałem Gliwickim, który w fazie projektu nosił nazwę Kanału Górnośląskiego, a w czasie wmurowywanie kamienia węgielnego pod budowę w 1934 roku nadano mi imię Kanał Adolfa Hitlera. Dopiero po wojnie zmieniono nazwę na Kanał Gliwicki.

 

Na trasie Kanału Gliwickiego znajdują takie znaki, które oznaczają między innymi, że nie można rzucać kotwicy na terenie kanały.

 

Dopływamy do Śluzy Kłodnica, która jest pierwszą, a zarazem największa śluzą na Kanale Gliwickim. 

 

 

Różnica  wysokości w czasie wodowania wynosi 10,4 metra. Śluza Kłodnica podobnie jak śluza Dzierżno nie posiada zamykających się wrót, tylko komora jest zamykana w postaci przesuwających się pionowo zasuw. 

 

 

Czekaliśmy i doczekaliśmy się, zasuwa zamknęła się, a my jesteśmy na dnie komory.

 

 

 

Zaczyna wlewać się woda i powoli zaczynamy unosić się do góry.

 

 

 

 

Gdy woda zapełniła komorę, a my z dna wydostaliśmy się na powierzchnię, wypływamy na dalszą część naszej wyprawy. 

 

 

 

Po przepłynięciu paru metrów nasz statek zawraca i wpływamy znów do komory.

 

 

Tym razem dużo szybciej poziom wody opada, a my idziemy w dół.

 

 

Gdy poziom wody zrównał się z kanałem, wypływamy z komory.

 

 

Widać tu zaznaczone miejsce dokąd sięgała woda w czasie powodzi w 1997 roku.

 

Płyniemy kanałem w stronę rzeki Odry.

 

 

No i dalej Odrą płyniemy przy okazji oglądając co się dzieje na nabrzeżu, między innymi często można spotkać wędkarzy, którzy łowią sporej wielkości ryby. 

 

Miałam okazje oglądać jak wrzucają złowione ryby do wody, aby następnym razem mieć znów co łowić.

 

Byli też tacy, co chwalili się nam z brzegu, okazałymi rybami.

 

 

W pewnym momencie przepływamy koło Mariny Lasoki, w której zacumowane są liczne małe łodzie, widać, że okolica  jest bardzo zadbana. 

 

 

 

 

Dopłynęliśmy do Januszowic gdzie znajduje się kolejna śluza, którą niestety się nie przeprawiamy, tylko zawracamy statek. 

 

 

 

 

 

Będąc w pobliżu śluzy bardzo dobrze widać Górę św Anny.

 

 I kominy elektrowni.

 

Nie wiem co to ma być - strach na mewy.

 

 Przy okazji cały czas nasze poczynania obserwuje siedząca na latarni mewa.

 

Po drodze jeszcze zawijamy zobaczyć barki i pchacze.











Spotykamy też wędkarzy na Odrze łowiących z łódki. Można sobie wynająć na tydzień łódkę i odpoczywać na wodzie.



Jeszcze raz widoczna elektrownia i Góra św Anny.



Powoli nasz rejs dobiega końca, wracamy do stoczni Damen, gdzie czeka na nas autokar.

 

 

 

 

 

 

 

 
 Rejs był bardzo przyjemny i w przyszłym roku być może znów pojadę, bo to bardzo przyjemny sposób na spędzenie czasu wolnego. Osoby indywidualne mogą brać udział w rejsie w sezonie żeglugowym w każda niedzielę o godz 15:00 po wcześniejszym umówieniu się telefonicznym. Jak jest dużo chętnych, to o 17:00 jest drugi rejs. 

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...