W drodze na koniec świata czyli do Nowej Zelandii

W drodze na koniec świata, jak pisałam w poprzednim poście, w ostatnim odcinku mojej podróży mogłam obserwować cudowne widoki za oknem samolotu. Wylatując z Sydney oglądałam to odległe miasto z lotu ptaka, a później długo, długo nie było nic, czyli za oknem wszystko na niebiesko, a mianowicie mogłam oglądać niebieskie wody Oceanu Spokojnego oraz niebieskie niebo, no i czasem jakąś chmurkę. Dopiero gdy zbliżyliśmy się do lądu czyli do Wyspy Południowej w Nowej Zelandii zaczęły się piękne widoki. 

Z okna samolotu

Tym razem postanowiłam zrobić nietypowy wpis i pokazać co można zobaczyć z okien samolotu lecąc nad Europą. W ubiegłym tygodniu miałam lecieć z Katowic, ale pogoda pokrzyżowała plany i  wylot był z Krakowa. Miejsce w samolocie trafiło mi się przy oknie i co miałam robić podczas ponad czterogodzinnego lotu mając do dyspozycji gazetę i aparat oraz kompletnie zatkane uszy dzięki zmianom ciśnienia przy starcie. Gazetę przeczytałam zanim jeszcze wystartowaliśmy, a w rozmowę wdać się z towarzyszami podróży nie bardzo się dało przez moją tymczasową samolotową głuchotę. Tak więc przez większość lotu robiłam zdjęcia. Gdy wyruszyliśmy z Krakowa, to były tylko chmury, ale z czasem pogoda się poprawiła i coraz więcej można było zobaczyć. Lecieliśmy nad Czechami, Niemcami, Szwajcarią, Francją i Hiszpanią. Sami zresztą zobaczcie jak ciekawe są widoki z okna samolotu.