Pokazywanie postów oznaczonych etykietą restauracja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą restauracja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pałac w Wojnowicach

W połowie marca miałam okazję odwiedzić pałac w Wojnowicach koło Raciborza. Był to wyjazd zorganizowany z okazji Dnia Kobiet, ale o samym wyjeździe napiszę następnym razem, teraz chciałabym się skupić na pałacu i jego otoczeniu. 
Jako, że na miejsce zbiórki miałam dalej niż do pałacu, pojechałam samochodem prosto do Wojnowic. Nie miałam najmniejszego problemu z trafieniem. W pałacu powitał nas obecny właściciel, który równocześnie oprowadził nas po Muzeum Horroru i Muzeum Dawnej Wsi. 

 

 

 

Historia pałacu rozpoczyna się gdy młody Carl Johann Kuh nabywa w spadku grunt w Wojnowicach o powierzchni 425 hektarów, na którym w latach trzydziestych buduje okazały dom. Jego działalność na terenie Śląska jest znana i ceniona, był między innymi właścicielem kopalni "Charlotte" obecnie KWK Rydułtowy oraz wielu innych kopalni, przez co stał się największym producentem węgla na tym terenie. Dzięki niemu powstały takie obiekty jak zakład dla głuchoniemych w Raciborzu, czy też szpital dla umysłowo chorych we Wrocławiu. Za jego sprawą wybudowano "Kolej Wilhelma" w Raciborzu. Po jego śmierci w 1872 roku majątek przejmuje rodzina i w 1875 roku Wojnowice sprzedaje. Kupił je rotmistrz z pułku kirasjerów v. Seydlitz z Magdeburga - Heinrich Friedrich August von Banck, który przebudowuje i rozbudowuje zakupiony budynek. W wyniku jego prac powstaje z okazałego domu mieszkalnego - okazały pałac Wojnowice - Schloss Woinowitz. Pałac jest utrzymany w stylu neobarokowo-klacysystycznym i w takiej formie dotrwał do dnia dzisiejszego. Po śmierci Heinricha pałac przejmuje jego syn, który wraz z rodziną mieszka tu do wiosny 1945 roku.
Po wojnie mieściły się tutaj: najpierw ośrodek przygotowawczy na studia wyższe, potem biura i mieszkania PGR-u, następnie szpital, aż w 2000 roku przejął go skarb państwa. W 2003 roku pałac zakupił prywatny właściciel, który wyremontował wszystko i znów budynek wygląda świetnie. We wnętrzu na parterze mieści się letnia restauracja, na piętrze znajduje się Muzeum Dawnej Wsi, a na drugim piętrze Muzeum Horroru. Otaczający pałac park również jest zagospodarowywany i utworzono tam zagrodę dla zwierząt. 



 


Moje odwiedziny rozpoczęłam od wizyty w restauracji i pysznego obiadu, ale o tym i całym wieczorze napiszę jak już wcześniej wspomniałam następnym razem. 
Po obiedzie poszliśmy z właścicielem pałacu na zwiedzanie Muzeum Horroru. Muzeum jest nowością w pałacu i zostało udostępnione do zwiedzania we wrześniu 2012 roku. Mieści się tu 10 sal, w których zostały pokazane sceny w horroru. W jednej z sal jest gilotyna, która świetnie działa i w czasie zwiedzania jest uruchamiana mimochodem przez właściciela pałacu, co robi wrażenie. Idąc między salami przechodzi się między innym przez cmentarz, gdzie jeden z grobów jest otwarty i tylko przykryty szkłem, po którym trzeba przejść, bo nie ma innej drogi. W jednej z sal przygotowane jest wszystko dla zwiedzających, aby zrobić sobie makabryczne zdjęcie. A co jeszcze można zobaczyć w Muzeum Horroru, to już trzeba tam pojechać samemu zobaczyć i przeżyć. 

 

 

 

 

 

 

 

Schodząc w dół z Muzeum Horroru odwiedzamy jeszcze niewielkie Muzeum Dawnej Wsi, które działa od sierpnia 2008 roku. Właściciel pałacu w trzech pomieszczeniach zgromadził różne ciekawe sprzęty, sporą część podarowali mu okoliczni mieszkańcy. Przedmioty znajdujące się w Muzeum są bardzo ciekawe i różnorodne, co do niektórych nich czasem trudno odgadnąć do czego służyły bez objaśnienia, za to inne używamy do dziś, tylko w nowocześniejszej formie.  









Po zakończeniu zwiedzania udałam się na krótki spacer, aby zobaczyć choćby kawałek pałacowego parku. Niestety zimą trudno dostrzec całą urodę otaczającego mnie parku, dlatego chętnie wybiorę się tutaj ponownie latem. Z tego co mówił właściciel znajdują się tu cenne okazy drzew, a park licznie odwiedza dzika zwierzyna i ptactwo. Przed pałacem mieści się staw, który musi się świetnie komponować z otaczającą zielenią, nawet zimą można sobie choć trochę wyobrazić jak to wygląda latem. Dalej znajduje się kopiec z armatą na górze, nie podchodziłam bliżej, bo niewygodnie chodziło się po suchej trawie w butach na obcasie. Gdy poszłam z drugiej strony pałacu zobaczyłam zagrodę ze zwierzętami i tu już nie mogłam się oprzeć i mimo niewygody podeszłam do ogrodzenia, aby z bliska zobaczyć co też się tam pasie. Był osioł, który szybko do mnie podleciał, za to reszta zwierząt obserwowała mnie z daleka. A były tam między innymi kozy, daniele i owce wrzosówki.

















 Mogę z czystym sumieniem napisać, iż polecam to miejsce latem na spędzenie popołudnia, dla całej rodziny, bo zarówno młodsi, jak i starsi znajdą tu coś dla siebie.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających i bardzo dziękuję za pozostawiane komentarze.

wtorek, 20 listopada 2012

Austeria - karczma w Sławkowie

Tym razem chciałabym Wam pokazać Austerię - karczmę znajdującą się w Sławkowie. Miałam okazje być tam dwukrotnie. Pierwszy raz w marcu ubiegłego roku, a drugi raz wiosną tego roku. Za każdym razem zachwyca mnie to miejsce swoją atmosferą. Historia tego miejsca sięga kilka wieków wstecz, bo już Jan Długosz w kronikach pisał, że w 1220 roku klasztor w Prądniku koło Krakowa został uposażony dochodami z sławkowskich karczm. Kolejnych wiekach często wspominano sławkowskie karczmy w tym Austerię w różnych dokumentach. Badania archeologiczne wykazały, że niektóre fragmenty budynku pochodzą już w XIII wieku.  Karczma Austeria choć wielokrotnie była przebudowywana stale mieści się w tym samym miejscu. Obecny budynek pochodzi najprawdopodobniej z 1781 roku o czym świadczy wyryta data na belce stropowej zwanej stragarzem.



Nazwa Austeria pochodzi z języka włoskiego "osteria" i znaczy karczma, oberża, gospoda, szynk. A jako ciekawostkę podam, że z łaciny gospoda to "hospitium" od którego powstała nazwa hospicjum czyli dawniej domu dla podróżnych i pielgrzymów, a obecnie znamy to słowo w innym znaczeniu jako domu opieki dla nieuleczalnie chorych. Karczma Austeria pierwotnie była nazywana "Pierwochą".  Najprawdopodobniej nazwa ta wywodziła się od tego, że była to karczma najstarsza lub największa. Nazwę zmienił na Austeria pewnie jeden z dzierżawców. 
Austeria zawsze była i jest własnością miasta, które oddawało ją w dzierżawę. Dochody z dzierżawy stanowiły zawsze spory dochód dla miasta. Był jednak czas kiedy karczma popadła w ruinę i miasto chciało ją rozebrać, a plac sprzedać lub wydzierżawić, jednak zmieniono koncepcję. Karczma została wyremontowana i wydzierżawiona i tak się działo do 1939 roku. W czasie wojny był tu "Dom Niemiecki". Później przez osiemnaście lat mieściło się tu muzeum miejskie. Następnie część a potem cały budynek był znów wykorzystywany jako restauracja.









Za pierwszym razem gdy odwiedziłam Austerię byłam na wycieczce z serii "Kościół i Karczma". Zostaliśmy tutaj wówczas poczęstowani bardzo smacznym Żurkiem w chlebie. Widać było, że obłożenie było bardzo duże, bo nowi goście odchodzili z kwitkiem, ze względu na brak miejsc, a sal jest tam dużo. Za to drugim razem będąc w Sławkowie mieliśmy oglądać muzeum, kościół oraz ruiny zamku biskupów krakowskich. W czasie oczekiwania na przewodniczkę postanowiliśmy czas sobie umilić w Austerii. Tym razem byłam zawiedziona, bo byliśmy małą grupą, a problem było dostać cappuccino, czy określone piwo, mieli tylko po jednej butelce. Wychodzi na to, że mam lepsze zaopatrzenie w domu.   



Uważam, że warto odwiedzić Austerię, nie musi to być ze względów kulinarnych, choć można dobrze trafić i bardzo dobrze zjeść. Głównym powodem są względy estetyczne, warto zobaczyć kawał historii miasta Sławkowa w postaci karczmy - restauracji Austeria.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...