Moja wizyta w Chinach rozpoczęła się od zwiedzania Pekinu. Na miejscu byliśmy o szóstej rano i po załatwieniu wszelkich formalności i zapakowaniu do autokaru pojechaliśmy od razu na zwiedzanie. O naszym pierwszym obiekcie już pisałam wcześniej, którym była Świątynia Nieba, a koło której można było zobaczyć tłumy ludzi uprawiające Tai Chi. Następnie pojechaliśmy na Wzgórze Węglowe do parku Jingshan.
Park Jingshan znajduje się tuż obok Zakazanego Miasta w Pekinie. Park ten od zawsze służył jako miejsce wypoczynku chińskich cesarzy i ich świty, a dopiero w 1928 roku został udostępniony dla zwykłych śmiertelników. Centralnym punktem parku jest usypane w 1421 roku z piasków pochodzących z budowy fosy wokół Zakazanego Miasta - Wzgórze Węglowe.
Pierwsze rowery zobaczone w Pekinie w takiej ilości, że nawet w Holandii tyle ich nie widziałam. Jak się później okazało jest to główny środek transportu dla ludzi nie posiadających własnego samochodu. To niesamowite co Chińczycy potrafią przewieź rowerem, widziałam jak wieźli np meble.
Po wejściu do parku spotkałam pierwszego pana, który pisał mokrym pędzlem na długim kiju różne znaki. Takich osób przez cały pobyt spotkałam później więcej.
W 1750 roku za czasów cesarza Quianlong na szczycie Wzgórza Węglowego wzniesiono pięć pawilonów. Największy pawilon nosił nazwę Wiecznej Wiosny i był najwyższym punktem dawnego Pekinu. Pozostałe cztery pawilony były rozmieszczone symetrycznie. W każdym z nich umieszczono posąg Buddy, niestety cztery posągi zostały skradzione, a piąty zniszczony. Obecnie w Pawilonie Wiecznej Wiosny znajduje się Budda, niestety nie wolno tam było robić zdjęć - bardzo pilnowali.
Blisko wejścia do parku w pawilonie dawniej cesarze składali ofiary przed znajdują się tablicą upamiętniające Konfucjusza. Można też spotkać inne tablice na terenie parku, niestety napisane "robaczkami", więc nie mogłam ich przeczytać.
Tutaj Chińczycy robili sobie za opłatą pamiątkowe zdjęcia, do których przebierali się w przygotowane stroje.
Ze Wzgórza Węglowego jest najlepszy widok na Zakazane Miasto. Niestety my trafiliśmy na burzę piaskową nas pustynią Gobi i widoki były jak w mglisty dzień. Za to mieliśmy darmowy peeling skóry, bo drobinki piasku świetnie przylepiały się do skóry.
Według przekazów na Węglowym Wzgórzu rosło kiedyś drzewo na którym powiesił się ostatni cesarz z dynastii Ming w 1644 roku.
Na koniec jeszcze rzut oka na część parku gdzie rosną piwonie i idziemy na lunch.
Z parku zabrali nas na lunch, przyznam, że szczeki nam opadły, gdy zobaczyliśmy gdzie będziemy jeść. Chyba pierwszy raz zapomniałam robić zdjęcia, takie cuda były w restauracji. Miejsca do siedzenia były na wyspie, dookoła której płynęła rzeczka. Były akwaria z rybami i innymi wodnymi żyjątkami, które klient sobie wybierał i na miejscu miał przygotowywane. My dostaliśmy zaserwowany pierwszy posiłek, który oczywiście jedliśmy pałeczkami. Na szczęście dali nam widelce, żeby nałożyć sobie jedzenie do miseczki z której się jadło. Stoliki były na dziesięć osób i mieliśmy, aż trzy kelnerki, które nas obsługiwały.
Po pysznym jedzeniu zabrali nas do hotelu, gdzie mogliśmy się trochę przespać i odświeżyć po 24 godzinach w podróży i kolejnych 6 przeznaczonych na zwiedzanie i lunch. Za to po południu zabrali na na spacer po okolicy, aby poznać życie zwykłych ludzi. Mogliśmy zobaczyć jak mieszkają, handlują, pracują, po prostu jak żyją prości ludzie.
Wieczorem zabrali nas na kolację i znów restauracja była wspaniała. Jako, że uwielbiam chińską kuchnię, byłam jedzeniem zachwycona. Dodatkową atrakcją wieczoru były występy, które mogliśmy oglądać podczas i po posiłku.
Po kolacji wróciliśmy do naszego hotelu na nocleg, następnego dnia czekały na nas kolejne atrakcje.
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawiane komentarze.
No tak Chiny, temat rzeka pod różnymi względami. Kojarzę Twoją poprzednią relację. Nie powiem, chciałbym odwiedzić Chiny. To zapewne podróż życia. Bardzo interesujący wpis. No proszę tyle rowerów, a niby najwięcej samochodów jest w Pekinie :) Ale jestem przekonany, że da się to zauważyć i poczuć.
OdpowiedzUsuńUwielbiamy chińską kuchnię, ale pewnie w Chinach smakuje całkiem inaczej niż w Europie :(
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to tylko na Twoich udanych zdjęciach jest tak ładnie czy w rzeczywistości tak jest... Czysto, schludnie itd... Jakoś nie wiem dlaczego miałem inny obraz Chin.
OdpowiedzUsuńŁadnie się to wszytko prezentuje...Aż się chce jechać :-)
Pzdr.
Ciekawe zdjecia zrobilas z napewno bardzo interesujacej podrozy.
OdpowiedzUsuńBardzo kolorowo tam. Pozdrawiam serdecznie :-)
To dopiero egzotyka! Naturalny piaskowy peeling pewnie ma cudowne właściwości :). Uwielbiam kuchnię chińską a w tak pięknej restauracji apetyt pewnie miałabym wyśmienity :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię kuchnię chińską, ale zapewne tam na miejscu jest ona zdecydowanie lepsza? Bardzo podoba mi się Twoja relacja. Jestem też zaskoczona, że tam jest czysto? przynajmniej na zdjęciach tak to wygląda!
OdpowiedzUsuńMoje marzenie...cóż , nieosiągalne...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Wszystko wygląda super :) Fajnie, że poza typowymi atrakcjami, zabytkami itp mieliście również czas na podejrzenie zwykłych ludzi na ulicy, ich pracy, w końcu to zupełnie inna kultura, a co za tym idzie, najprostsze rzeczy mogą być fascynujące. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZawsze marzyłam by zobaczyć Chiny...to marzenie pewnie nigdy się nie spełni...Na zdjęciach widać, że tam jest pięknie...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWspaniała podróż, kuchnia chińska jest smaczna, widoki rewelacyjne co widać ze zdjęć... może i ja sie do Chin wybiorę, w końcu mam całkiem blisko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zupełnie inny świat, ale jakże piękny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSporo atrakcji przedstawiłaś w tym poście, piękne zabytki, kuchnię chińską a do tego fragmenty z życia zwykłych ludzi. Chciałbym to kiedyś zobaczyć w realu
OdpowiedzUsuńMarzą mi się Chiny. Zobaczyć je, pozwiedzać....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bardzo ciekawa relacja, ale wybieranie sobie żyjątka do zjedzenia nie jest na moje nerwy, nie skorzystałabym z tej oferty :))
OdpowiedzUsuńPatrząc na zdjęcia, pomyślałam, że ozdobą ulic samą w sobie są szyldy z chińskimi napisami :D
Ależ pozwiedzałaś! Super!
OdpowiedzUsuńKrótka wycieczka a ileż kontrastów. O widelce podali, opcja premium ;).
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę piękną podróż do Chin. Niesamowity kraj...
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością podróżowałam z Tobą. Do Chin niestety jeszcze nie dotarłam. Może kiedyś...
Czy leciałaś z Biura podróży?
Pozdrawiam Cię serdecznie
Może kiedyś się tam wybiorę.
OdpowiedzUsuńTengo ganas de ir, pero nunca se presenta la ocasión.
OdpowiedzUsuńMientras disfrutaré viendo tus preciosas fotos.
Un beso.
Cudowna relacja. Wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMarzę o Chinach? nie wiem czy się spełni.
Pozdrawiam serdecznie:)