Początkiem marca wybrałam się do Tarnowa i w czasie tej wycieczki miałam okazję odbyć spacer na Górę Św Marcina na obrzeżach miasta, gdzie znajdują się pozostałości średniowiecznego zamku Tarnowskich.
Z pogodą nie trafiliśmy, z rana była straszna mgła, jak widać na
zdjęciach, jeszcze się nie podniosła. Było też wyjątkowo zimno, bo w
południe było tylko 3 stopnie, a dzień wcześniej chodziłam w krótkim
rękawku po ogrodzie. Mieliśmy uciechę z naszego przewodnika, bo
wsiadając do autokaru zapowiedział, że nie mamy się czym denerwować, bo
Tarnów to polski biegun ciepła, więc pogodę mamy zapewnioną. Było tak
zimno, że nawet rękawiczki się przydały. Całą drogę żartowaliśmy z
naszego przewodnika, więc zapowiedział, że o biegunie ciepła o tej pory
będzie mówił w drodze powrotnej.
Miejsce gdzie znajduje się ruina zamku
znajduje się ok 2 km od centrum Tarnowa. Według badań archeologicznych w
tym miejscu prawdopodobnie znajdował się pierwszy kościół parafialny
p.w. św Marcina. Stąd wzięła się nazwa góry.
Zamek powstał za przyczyną Spycimira Leliwity herbu Leliwa znanego też jako Spicimir na Melsztynie de Lelewel et Fridemund. Był on jednym z najwybitniejszych postaci XIV wieku, dyplomatą i doradcą królów Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Wybudował dwa zamki ten w Tarnowie i w Melsztynie. Stał się protoplastą rodu Tarnowskich, Melsztyńskich i Jarosławskich.
Zamek powstał w latach 1328-31 i był to na tamte czasy największy zamek w
kraju, składał się z zamku niskiego i wysokiego, które łącznie
zajmowały ok dwa tysiące m2 powierzchni. Obie budowle były oddzielone
fosą, a łączył je most zwodzony. Na zamku były 44 izby, 3 kuchnie, 3
stajnie, browar, chmielnik, słodownia, piekarnia, lodownia, łaźnia,
zwierzyniec, winnica. Jako jeden z nielicznych zamków posiadał też swoją
własną kaplicę, która została konsekrowana w 1331 roku p.w Najświętszej
Marii Panny.
Przez stulecia zamek sukcesywnie był przebudowywany i rozbudowywany jak
zmieniały się czasy. W XVII wieku zamek liczył już 100 pomieszczeń z
czego 35 było ogrzewanych. Niektóre sale miały ponad 200 m2 powierzchni,
pozostały też przekazy o bogatym wyposażeniu. W XVIII wieku zamek
został ostatecznie opuszczony, a ówczesny właściciel pozwolił
bernardynom pozyskać z zamku budulec na budowę kościoła.
W 1848 roku na zamku usypano kopiec pamięci ofiar rzezi galicyjskiej, która miała miejsce dwa lata wcześniej. Prace zostały przerwane przez władze austriackie i nigdy nie zostały zakończone. W planach, była jeszcze budowa kaplicy.
W czasie badań archeologicznych odsłonięto fragmenty ruin, które mamy okazje oglądać.
Warto tutaj wspomnieć, że między miastem, a rodziną Senguszko trwa spór o ruiny zamku. W 1938 roku Roman Senguszko przekazał miastu Górę Marcina w celu utworzenia parku Niepodległości, jednak ta darowizna nie została naniesiona do ksiąg wieczystych. Obecnie trwa spór przed sądem, bo rodzina Senguszko chce jedną trzecią wartości terenu, który wyceniono na 3 mln zł, a miasto nie chce płacić miliona.
Spór trwa a zamek popada w coraz to większa ruinę. Zawiązało się stowarzyszenie Zamek Tarnowski, które organizuje m.in turnieje na zamku. Jest propozycja, że to stowarzyszenie mając upoważnienia od rodziny mogłoby występować o różne dotacje mające na celu zabezpieczenie ruin.
Z terenu ruin przy ładnej pogodzie można zobaczyć panoramę Tarnowa, my oglądaliśmy mgłę i majaczące zarysy budynków.
Jak jest las to musi być też wiewiórka. Na drzewie już mocno sfatygowanym przez czas, siedziała sobie wiewiórka na tyle wysoko, że ją nikt nie zabierze. Drzewo jak widać na następnym zdjęciu ma dziuplę, że pomału samochodem wjedzie.
Poniżej zamku amatorzy wspinaczki mogą skorzystać z Parku Linowego.
Poniżej znajduje się restauracja Podzamcze, gdzie można skorzystać z posiłku jak i z noclegu.
Warto tutaj dodać, że przez Górę św Marcina przebiega szlak św Jakuba. Na jednym z drzew schodząc już w dół zauważyłam że jest znak przymocowany.
To by było na tyle. Chętnie się znów wybiorę do Tarnowa przy lepszej pogodzie.
Dzięki za odwiedziny i zapraszam znowu.
Bardzo lubię takie ruiny! :-)
OdpowiedzUsuńMimo niepogody, zdjęcia są na prawdę fajne :-)
Super! :)
...i szkoda, i żal...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Szkoda, że tak wyniszczał.
OdpowiedzUsuńCiekawe tam mają te wiewiórki :) Bardzo lubię takie klimatyczne miejsca i ruiny zamków, szkoda by było, gdyby te całkowicie wyniszczały. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByłam tam kiedyś zimą. Zdecydowanie ruiny lepiej prezentują się wiosną:)
OdpowiedzUsuńTo są prawdziwe ruiny. Myślałem, że może jednak bardziej zachowane. Skojarzyło mi się trochę z zamkiem w Tykocinie , który został zupełnie niejako na nowo zbudowany.
OdpowiedzUsuńRuiny zawsze lubię zwiedzić, jeśli są w okolicy. Fascynują, bo pozwalają snuć domysły, jak kiedyś wyglądały budowle za czasów świetności. Fajna relacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo ciekawie pokazany cały był y zamek. Nawet nie wiedziałem o jego istnieniu. Dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńInteresująca jest historia tych ruin. Ciekawe, że Sanguszko nie chce ruin tylko pieniądze.
OdpowiedzUsuńPopatrz, a ja ani tego miejsca, ani historii nie znam, a powinnam, z racji bliskich związków z Tarnowem:)
OdpowiedzUsuńP.S.
Przepraszam, że zwracam uwagę, ale w nazwisku jest drobny błąd - Sanguszko, nie Senguszko.
Fascynujące jest to, ile historii kryją takie ruiny. Bardzo lubię takie miejsca.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że tak niszczeją.
Pozdrawiam. :)
Bardzo ciekawa historia.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o istnieniu tego zamku.
Ja zwykle, świetna relacja.
Pozdrawiam:)
Lubię takie miejsca.
OdpowiedzUsuńRuiny te posiadają wiele historii, które nie powinny być zapomniane.
OdpowiedzUsuńDobre środy.
pocałunek.
A nikt nie poruszył związku z Kluczem Wiewióreckim
OdpowiedzUsuń