Swego czasu wybrałam się do Gliwic zobaczyć wieżę radiostacji i muzeum. Jednak nie miałam szczęścia, bo muzeum było zamknięte. Jakiś czas później będąc w Sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach postanowiłam zrobić drugie podejście. Podjechałam znów pod wieżę radiostacji z nadzieją, że tym razem wejdę do muzeum. Już myślałam, że znów na próżno przyjechałam, jednak tym razem okazało się, że jestem za wcześnie. Otwierali dopiero za pół godziny. Akurat odbywał się festyn na terenie radiostacji, to poszłam na lody, tu też byłam za wcześnie, bo lody nie zdążyły się zmrozić i też musiałam czekać, ale tylko dziesięć minut.
W 2005 roku obiekty te zostały wykupione przez miasto i przekazane Muzeum w Gliwicach. Obecnie stanowią jeden z jego Oddziałów. W środkowym budynku gdzie zachowało się najwięcej oryginalnych urządzeń otwarto oddział Muzeum Historii Radia i Sztuki Mediów. Patrząc na wielkość
budynku spodziewałam się we wnętrzu dużo więcej, niż zastałam. Dla osób
zwiedzających udostępnione są tylko dwie sale.
We wnętrzu wspomnianego budynku został zgromadzony oryginalny sprzęt radiowy pochodzący z czasów budowy wieży radiostacji i pozostałych budynków. Zwiedzający mają okazję zobaczyć aparaturę nadawczą i zasilającą radiostacji, lampy sygnalizacyjne oraz słynny mikrofon burzowy. Dodatkowo zgromadzono tutaj radioodbiorniki, z których ludność korzystała przed laty.
W pierwszej sali, na parterze, w której znajduje się pulpit sterowniczy i różne urządzenia związane z nadawaniem fal radiowych, wszystko możemy z bliska zobaczyć, wszędzie zajrzeć, jest to prawdziwa gratka dla ciekawskich. Dodam też, że to właśnie w tym pomieszczeniu odbyła się ta słynna prowokacja.
Na ścianach znajdują się tablice, z których możemy sporo się dowiedzieć na temat historii radiostacji i radia.
Po obejrzeniu sali schodzi się schodami w dół do drugiej sali, gdzie jest wyświetlany film o prowokacji gliwickiej T. Kudyby „Uwaga! Tu Gliwice”. Film był puszczony w języku polskim, a jak widać po niemiecku były napisy. Gdy na sali jest więcej osób niemieckojęzycznych wówczas jest odwrotnie.
Po filmie był czas aby przyjrzeć się stojącym tam urządzeniom związanych z zasilaniem radiostacji.
Po wyjściu z budynku jeszcze rzut oka na wieżę radiostacji. Więcej informacji o modrzewiowej wieży podałam w poprzednim poście - klik.
Trochę rozejrzałam się po atrakcjach jakie zaproponowali organizatorzy tego dnia, jednak większość była przygotowana dla dzieci.
Dzięki za odwiedziny i wszystkie komentarze, życzę Wam miłego dnia.
Ciekawy post opisany o muzeum serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się , bardzo ciekawy wpis. Jednak ja nie przepadam za festynami. Chyba sama nazwa mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
fascynujące miejsce :)
OdpowiedzUsuńciekawy post :)
Bardzo ciekawe miejsce warte zobaczenia...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAkurat tu byłem i lubię takie tematy. Ciekawy post. Czyli drewno ma się dobrze :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWpisuje na liste:)
OdpowiedzUsuńMam prawie pod nosem tę wieżę i radiostację, a nie wpadłem na pomysł, by zrobić o tym posta. Nawet nigdy nie byłem w tym muzeum.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ty nam ją przybliżyłaś. Obiekt ciekawy i wygląda, że warty odwiedzenia.
...te radioodbiorniki mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Nie miałam pojęcia, że istnieje takie muzeum choć o prowokacji oczywiście mi wiadomo, ciekawy post! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym muzeum a obiekt jest warty odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo ciekawe!!!
OdpowiedzUsuń