Zapraszam Was do Dublina, gdzie mieści się Browar Guinnessa, a właściwie powinnam napisać St. James Gate Brewery, który produkuje piwo Guinness.
W języku irlandzkim nazwa browaru brzmi: Grúdlann Gheata Naomh Séamuis, co można przetłumaczyć jako Bramę św Jakuba. Browar St James's Gate znajduje się w centrum Dublina i został założony w 1759 roku przez Arthura Guinnessa. Początkowo wynajął on browar na 9000 lat za 45£ rocznie. Już dziesięć lat później zaczął eksportować piwo do Anglii. W 1838 roku stał się największym browarem w Irlandii, a w 1886 roku na świecie. W tym też roku sprzedano 65% akcji na angielskiej giełdzie i tym samym był pierwszym browarem notowanym na tejże giełdzie. Obecnie browar wchodzi w skład koncernu Diageo, a rodzina Guinness nie zasiada w zarządzie firmy choć nadal posiada 51% udziałów. Browar słynie z produkcji piwa stout, czyli jest to ciemne, prawie czarne piwo, warzone z dodatkiem palonego jęczmienia, dość lekkie, o delikatnym palono-gorzkim smaku. Browar obecnie jest największym producentem tego piwa na świecie. Symbolem browaru jest złota harfa, podobnie jak harfa jest symbolem Irlandii.
Zwiedzanie browaru jest świetnie zorganizowane, każda grupa dostaje osobę, która opiekuje nią opiekuje i zapoznaje z tajnikami piwowarstwa. W oczekiwaniu na zakup biletów i przyjście przewodnika można oglądać olbrzymie zdjęcia z historii browaru.
Mamy okazje wysłuchać historii browaru oraz zapoznać się z procesem produkcji piwa, a przy okazji zobaczyć do jakich butelek przez 250 lat działalności browaru było rozlewane piwo.
Dowiadujemy się jak ważne w produkcji piwa jest zboże, a właściwie to jęczmień, a nie chmiel. Chmiel jak pan określił jest jak pieprz do zupy czyli przyprawa. Możemy zobaczyć całą salę wysypaną ziarenkami jęczmienia. W czasie naszego zwiedzania mała dziewczynka zanurkowała w tym zbożu, niestety nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciu, bo rodzice szybko ją wyciągnęli.
Kolejnym elementem piwa jest woda i jest ona tak samo ważna jak jęczmień. Pięknie wyglądał wodospad podświetlony od dołu, ale zdjęcie nie oddaje tego.
Dalej mamy drożdże, dzięki którym mamy proces fermentacji.
Na naszej trasie co kawałek były ekrany, gdzie ten gościu był naszym wirtualnym przewodnikiem i można się było dowiedzieć gdzie się aktualnie znajdujemy i szczegóły do czego służyło to co akurat oglądaliśmy.
W galerii można było zobaczyć między innymi podobiznę założyciela browaru Arthura Guinnessa.
Na naszej trasie była też wirtualna galeria, gdzie z obrazów można było posłuchać różnych historii. Każda z osób opowiadała o czymś innym.
W dalszej części mogliśmy zobaczyć maszyny, urządzenia i inne rzeczy które były potrzebne do produkcji piwa.
Najpierw słuchaliśmy, potem oglądaliśmy, a teraz przyszła kolej na degustację, każdy zwiedzający dostał szklaneczkę piwa.
Nagle zorientowałam się, że grupa mi się zgubiła, mieli dość oglądania i pojechali na ostatnie piętro wykorzystać otrzymany kupon na piwo. A ja poszłam zobaczyć kolejne piętro, gdzie były zgromadzone pamiątki, można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia w specjalnie przygotowanych miejscach.
Na kolejnych piętrach umieszczone są różne puby, bary gdzie można usiąść z przyjaciółmi czy nawet może usiąść grupa turystyczna. W zależności od liczny osób jest się kierowanym w odpowiednie miejsce.
W końcu udałam się na siódme piętro gdzie spotkałam moją grupę i mogłam wykorzystać otrzymany kupon na piwo lub inny napój.
Na ostatnim piętrze rozciąga się wspaniały widok na Dublin, przy ładnej pogodzie trudno było odlepić nos od szyby, widoki na każda stronę były zachwycające.
Nas czas w browarze się kończy i zjechaliśmy już na dół, gdzie jeszcze czekała nas wizyta w sklepie z pamiątkami. Przyznam, że byłam zaskoczona różnorodnością oferowanych pamiątek. Można było kupić oczywiście piwo, kufle i inne akcesoria związane z piwem, ale też słodycze i inne jedzenie ubrania, bieliznę i nie wiem co jeszcze.
No i na końcu słynna Księga Rekordów Guinnessa powstała z inicjatywy Hugh Beavera, ówczesnego dyrektora generalnego browaru St. James’s Gate. Przy pomocy braci Norrisa i Rossa McWhirter stworzyli księgę w sierpniu 1954 roku zawierającą 197 strony, która została wydana w ilości 1000 egzemplarzy w sierpniu 1955 roku i do świąt stała się bestsellerem. W kolejnym roku wydano już 70 tys egzemplarzy. Obecnie Księga Rekordów Guinnessa znana jest na całym świecie, a wydawana jest w 120 krajach. W 2005 roku ustalono, iż 9 listopada będzie Międzynarodowym Dniem Guinness World Records.
Dziękuję za wspólne zwiedzanie browaru i zapraszam na kolejne wirtualne wyprawy.
O jakie ładne kolorowe buteleczki :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa to wycieczka. Jednak nie lubię piwa tej marki po prostu i zwyczajnie mi nie smakuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW Browarni byłam tylko w polskim Żywcu :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna fotorelacja :)
"Nagle zorientowałam się, że grupa mi się zgubiła, mieli dość oglądania i pojechali na ostatnie piętro wykorzystać otrzymany kupon na piwo" - :):):):)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za piwem, ale zdjęcia fajne:)
OdpowiedzUsuńJa mało piwa piję teraz akurat smakuje mi Lech Shandy.Pozdrawiam życząc miłego wieczorku.
OdpowiedzUsuńFantastyczna wycieczka!
OdpowiedzUsuńTyle ciekawostek z wielkiej fabryki piwa.
Bardzo ładne zdjęcia Dublina z wysokości.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Dużo interesujących faktów i wiele ciekawych zdjęć. Lubię zwiedzać takie obiekty, gdzie można dokładnie poznać historię danego miejsca. U nas bardzo mi się podoba trasa zwiedzania Browaru w Żywcu. Klimat podobny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wyprawa jak zwykle udana :)
OdpowiedzUsuńGdy tylko wspomnę sobie te piwo przywiezione przez znajomych z Dublina, to do dziś mnie jednak wykręca twarz :) Dla mnie ohyda, brrrry
No ale o smakach i gustach się nie dyskutuje
pozdrawiam
warto podkreślić, że harfa Guinnessa jest odwrócona w inną stronę niż harfa godło Irlandii.
OdpowiedzUsuńPS> Gravity Bar to taka własnie wisienka na torcie podczas zwiedzania browaru Guinnessa.
Robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńPyszny wpis. Teraz bym podegustował. Prawdę mówiąc bardziej podchodzi mi Beamish.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką piwa w jego czystej postaci ( ale lubię piwo z sokiem i różne piwa smakowe ), aczkolwiek szklaneczkę Guinnessa w miejscu, gdzie jest produkowany i z takim widokiem na Dublin wypiłabym ze smakiem.
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka. Co prawda piwa nie lubię za bardzo, ale takie miejsca lubię zwiedzać!
OdpowiedzUsuń