Odwiedzając Kruszyniany miałam okazję zobaczyć meczet i cmentarz muzułmański, pisałam o tym wcześniej. Po zwiedzeniu z przewodnikiem wspomnianych miejsc mieliśmy czas wolny, żeby wszystko dokładnie pooglądać albo iść coś zjeść. Na przeciwko meczetu znajduje się gospodarstwo agroturystyczne Tatarska Jurta i zachęcające do wejścia "Tatarskie Jadło u Dżennety".
Pani Dżenneta Bogdanowicz wcześniej mieszkała w Supraślu, ale po śmierci dziadka ze strony męża, za zgoda rodziny w 2004 roku założyłam gospodarstwo agroturystyczne. Rodzina Bogdanowicz miała nadane te ziemie przez króla Jana III Sobieskiego i przechodziły z pokolenia na pokolenie. Nikt nie wróżył jej sukcesu, jednak fakt pochodzenia z tatarskiej rodziny, dobra tatarska kuchnia i ciekawe opowieści o kulturze tatarskiej sprawiły, że jej pomysł był strzałem w dziesiątkę. Jurtę odwiedza duża liczba gości wśród nich byli: książę Karol, Elżbieta Dzikowska czy Robert Makłowicz.
Gdy dotarłam do gospodarstwa zorientowałam się, że trafiłam w bardzo ciekawe miejsce. Nasza grupa podzieliła się na dwie części, jedni poszli jeść, a drudzy poszli oglądać. Wszyscy byli zachwyceni, bo zarówno kuchnia była wspaniała, a także było co oglądać. Jak się pewnie domyślacie ja poszłam oglądać i oczywiście robić zdjęcia. Początkowo trochę mi było szkoda, że nie mam czasu na posmakowanie kuchni pani Dżennety, ale gdy przyjechaliśmy do naszego hotelu i tam nas nakarmili miejscową kuchnia to przestałam żałować.
W gospodarstwie znajduje się jurta mongolska. Byłam zachwycona mogąc zobaczyć jak świetnie byli przygotowani do wędrówki, jednocześnie mając tyle wygód. W jurcie możemy zobaczyć łóżko, toaletkę, a nawet umywalkę. Przeciętna jurta waży 240 kg i uniesie ją jeden wielbłąd. Dwóch mężczyzn jest w stanie w ciągu dwóch godzin złożyć jurtę. Istnieją zasady jak należy budować np drzwi zawsze były na południu, a piec na środku oraz jak należy się zachowywać w jurcie, np chodzi się w kierunku ruchu wskazówek zegara. We wnętrzu powierzchnia byłam podzielona: wschodnia dla kobiet, a zachodnia dla mężczyzn. Jurtę też można traktować jak zegar słoneczny, bo wpadające do środka przez górny otwór promienie słoneczne pozwalały dokładnie orientować co do godziny. Jurty są dużo lepsze od naszych mieszkań, wytrzymują opady deszczu i śniegu, silne wiatry, oraz mrozy i upały. Są tak zbudowane, że we wnętrzu mają naturalną klimatyzację, że przyjemnie jest przy 30 stopniowym mrozie i 40 stopniowym upale.
Następnie poszłam do stajni, ale tam nie spotkałam żadnego konika. Uszłam parę metrów i widzę duże pole, a na nim kilka koni. Na ich widok bardzo się ucieszyłam, zresztą ona na mój też, bo wiedziały, że dostaną coś zjeść. Były tam przygotowane marchewki, więc jak tylko konik mnie dojrzał, to zaraz przyszedł i mogłam go nakarmić.
Koni mechanicznych w gospodarstwie też nie brakowało.
Wróbelki też tam latają, niektóre głodne i się posilają.
Na koniec odwiedziłam wnętrze restauracji, gdzie od wejścia widziałam zadowolone twarze naszych znajomych, którzy wybrali się na jedzenie. Wszyscy jednogłośnie zachwalali potrawy, które jedli. W środku restauracji również jest co oglądać, duża liczna zdjęć, stroje i inne przedmioty rozwieszone i postawione po całe sali. W rogu koło szafy zauważyłam łuk, a kawałek dalej na ścianie w gablocie można podziwiać nawet pieniądze mongolskie. Gdy wszystko pooglądałam już był czas, aby udać się do autokaru i jechać w dalsza drogę.
Wracając do autokaru podeszłam jeszcze pod słup gdzie mamy informacje, że np do Mekki jest 5504 km. Kawałek dalej znajduje się spoty głaz, który upamiętnia nadanie tych ziem tatarom.
Wróciłam już z wakacji i teraz będę nadrabiała zaległości na Waszych blogach. Serdecznie dziękuję za odwiedziny i Wasze komentarze.
...wspaniałe miejsce, można dotknąć szeroko pojętej historii ...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Pomimo że Podlasie znam w miarę dobrze, to tutaj jeszcze nie byłem. Ale relacja bardzo zachęca do odwiedzin. Po za tym bardzo ciekawe pokazany cały zakątek. Zdjęcia pierwsza klasa. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńByłam w Tatarskim jadle, ale chwile, juz nie pamietam, czy było późno, czy się spieszyłam, tym chętniej więc posiedziałąm z Tobą;)
Lubię Kruszyniany, Bochoniki. Oprócz samych miejscowości jest sporo do zobaczenia wokoło. Jedzenie w Tatarski jadle akurat mi za bardzo nie smakuje.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda,piękne zdjęcia.Miłego dnia,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne,interesujące miejsce:)
OdpowiedzUsuńTeż bym poszła zwiedzać! Fantastyczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńCo za niezwykła historia. Absolutnie nadzwyczajne miejsce. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę, bo to stanowczo to co mnie interesuje.Że też mi Sobieski żadnych ziem nie nadał.
OdpowiedzUsuńTroszkę egzotyki na naszych ziemiach. Ładnie zagospodarowane miejsce pozwala zapoznać się z odmienną kulturą i historią Tatarów.
OdpowiedzUsuńUdana wycieczka :)
Ale super miejsce :)
OdpowiedzUsuńBardzo to ciekawe
Bardzo ładne miejsce, widać, że dobrze prosperuje :) I strasznie ciekawe! Mi się zawsze wydawało, że w takiej jurcie musi być potwornie ciepło, a tu proszę. I jak przyjemnie w środku :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce. Muszę tam pojechać. Już sobie wuguglowałam, że mam ok. 350 km :)
OdpowiedzUsuńZawsze można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Kocham konie.
OdpowiedzUsuńDobry czwartki.
Fajne miejsce i koniki też:)
OdpowiedzUsuńAle ciekawe zdjecia przywiozlas z podrozy. Sama bym to chetnie zobaczyla.
OdpowiedzUsuńZycze milego weekendu i pozdrawiam serdecznie :-)
Świetnie opisałaś to miejsce. Nie wiedziałam, że coś takiego w Polsce istnieje. A jaką historię ma. Niesamowite. Ciągle się zastanawiam, w jaki sposób, w jurcie, utrzymuje się stale jednakowa temperatura. Dziwne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Świetne miejsce, kiedyś o nim czytałam! Niesamowita historia.
OdpowiedzUsuń