Po niedawnej chorobie mam serdecznie dość siedzenia w domu i w ubiegłą sobotę pojechałam na wycieczkę z PTTK-u na Jurę Krakowsko-Częstochowską. W Zrębicach gdzie odbywał się kulig czekali na nas organizatorzy z grzańcem zrębickim. W czasie gdy my posilaliśmy się grzańcem oni przygotowali dla nas sanie w których odbył się około godzinny kulig po okolicznych lasach. Było nas tyle, że jechaliśmy pięcioma saniami. Kulig był rewelacyjny piękne sanie, wspaniałe konie, piękna okolica i czego chcieć więcej. Po powrocie czekała na nas upieczona na grillu kiełbaska, chleb, ketchup, musztarda oraz gorąca herbata.
Na terenie ośrodka dla turystów przygotowane są dwa budynki w jednym były stoły i ławki przy których można było siedzieć i jeść, a w drugim kamienny grill na którym pieczono kiełbaskę, a później my piekliśmy chleb. Jak dla mnie w zimie to był minus tego miejsca, bo lepiej gdyby było jedno pomieszczenie, wówczas jest cieplej i nie musimy siedzieć w kurtkach i rękawiczkach. Gdy mamy ognisko blisko to sami na patykach pieczemy kiełbaski, a przy okazji ogrzejemy się i wspólnie pośpiewamy piosenki turystyczne i pośmiejemy się. Był jeszcze domek na podeście, fajny punkt obserwacyjny dla dzieci.
Sobota była na jurze była dniem kiedy to drzewa były bardzo malowniczo przymrożone. Białe brzozy i wierzby wyglądały bardzo malowniczo, a wszystkie iglaste drzewa to już po prostu prezentowały się bajkowo.
Na koniec jeszcze pokarzę jakie fajne wychodki były na terenie ośrodka.
Kulig to świetna sprawa, widzę, że pogoda też dopisała :) Konik przeuroczy, a te wychodki... przypominają nieco drewniane starożytne toi-toie :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo roku jeżdżę na kulig, od paru lat, świetnie można się bawić o ile się nie marznie. Pozdrawiam :)
UsuńNie pamiętam kiedy byłam na kuligu. To znakomita zabawa, tym bardziej, że śniegu w tym roku mnóstwo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłą wizytę, zapraszam ponownie:)))
Chętnie odwiedzę, dziękuję za zaproszenie :)
UsuńSympatyczna wycieczka. :) Fajne zdjęcia, takie optymistyczne i w ogóle atmosfera była przednia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Atmosfera na kuligach jest zawsze fajna a jeszcze po grzańcu się poprawia :)
UsuńPozdrawiam :)
Świetny pomysł na spędzenie wolnego czasu. Aż się mi zamarzyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W dobrym towarzystwie można świetnie dzień spędzić, wystarczy zacząć działać i pojechać na kulig.
UsuńPozdrawiam :)
Marzy mi się taki kulig. Byłam dosyć dawno.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś świetne zdjęcia.
Szkoda, że mam zajętą sobotę i niedzielę.
Pozdrawiam
Śnieg może będzie jeszcze leżał, więc będą kolejne soboty i niedziele i kolejne okazje żeby pojechać.
UsuńPozdrawiam :)
Wszystko świetnie, tylko dlaczego wymyślono jako zimowe toalety t.z.w. sławojki? Czy ktoś się odważył i z nich skorzystał?
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, że na kuligu nigdy nie byłam? Znam je jedynie z opowiadań i opisów. Żeby choć raz pojechać:)
Świetnie napisany post a zdjęcia go doskonale ilustrują.
Pozdrawiam:)
Chętnych do skorzystania z przybytków nie brakowało, zwłaszcza po gorącej herbacie i grzańcu. Sama nie byłam na tyle ciekawa, żeby zwiedzać te przybytki od środka.
UsuńWarto się choć raz wybrać na kulig i na własnej skórze się przekonać jaka to przyjemność. Jedynie co mogę dodać to dobrze się zabezpieczyć przed zimnem. Sama ubieram spodnie i kurtkę narciarską oraz biorę mały koc, nie wspominając o czapce (normalnie w czapce nie chodzę) i grubych rękawiczkach.
Pozdrawiam :)
A ja się wyłamię i powiem, że przeciwniczką takich kuligów! Wszelkich kuligów. choć wycieczka sama w sobie cudowna. Uwielbiam kiełbaski z grilla lub ogniska więc na pewno byłabym pierwsza przy palenisku :)
OdpowiedzUsuńDo ogniska większość ciągnęła, wiadomi lepiej tam gdzie ciepełko.
UsuńKażdy ma prawo do własnej opinii. Jestem za kuligami robionymi na wozach czy saniach, a jestem przeciwniczką tych na małych sankach uwiązanych do samochodu, ciągnika czy nawet dużych sań, uważam że jest to bardzo niebezpieczne.
Pozdrawiam :)
Ja uwielbiam jazdę saniami ciągniętymi przez konie po ośnieżonym pięknie lesie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam, bo jak inaczej co roku bym jeździła na kuligi :)
UsuńPozdrawiam :)
Pozazdrościłam Ci takiego wypadu , oj pojechałabym saniami , pogoda marzenia na taki wypad. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo nie zostaje nic innego jak tylko się wybrać. Pozdrawiam :)
Usuń...jeździło się niegdyś nie raz, kulig organizował sąsiad, który miał konia i wóz...po tym zapraszał nas, dzieci na herbatkę i ciasteczka, eh, co to były za czasy...szkoda, że minęły!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie miałam takiego sąsiada :)
UsuńWidzę, że kulig był bardzo udany, pieczone kiełbaski aż zapachniały tu u mnie, a wychodki są bardzo... romantyczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBył bardzo udany, za rok jadę znowu jeśli tylko będzie organizowany. Pozdrawiam :)
UsuńU mnie mróz siarczysty!
OdpowiedzUsuńKuligi będą udane.
Zapraszam na kolejne ciekawostki na blogu 'Ecclesia' i nie tylko...
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Chętnie odwiedzam Ecclesia.
UsuńPozdrawiam :)
Taki kulig to chyba wspaniala przygoda. Nigdy w czyms akim nie uczestniczylam. Piekne pokazalas to wszystko na zdjeciach :)
OdpowiedzUsuńTo wszystko przed Tobą, trzeba się wybrać :)
UsuńChętnie pojechałabym na kulig :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o kuligu w najbliższa sobotę w Wiśle, też bym pojechała znowu, ale mam inne plany.
UsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam kulig, szkoda,że to taka rzadkość. Wychodki świetne!
OdpowiedzUsuńDla niektórych to rzadkość, dla mnie to już tradycja, każdego roku sezon turystyczny otwieram kuligiem. :)
UsuńKulig to super sprawa:))fajne zdjęcia pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńO tak świetna sprawa, a ile uciechy. :)
UsuńPozdrawiam :)