Po odwiedzeniu Casablanki udaliśmy się w stronę Rabatu. Gdy przyjechaliśmy do Rabatu nie pojechaliśmy do centrum, tylko na obrzeża, gdzie znajduje się kompleks starożytnych i średniowiecznych ruin Chellah.
Jak widać byliśmy oczekiwani, nawet na nasz przyjazd rozwinęli czerwony dywan. A tak poważnie to była obawa czy będziemy mogli wejść i zobaczyć z uwagi na odbywający się festiwal, ale nie było problemu, nawet dostaliśmy przewodnika, który nam opowiedział po Chellah.
Trafiliśmy w Rabacie na Festiwal Mawazine, odbywający się już po raz trzynasty. Festiwal organizowany jest od 2001 roku pod patronatem króla Mohammeda VI. W mieście ustawionych jest siedem scen i jedna z nich jest w Chellah.
Na festiwalu występują nie tylko marokańscy artyści, ale także z innych krajów, a wśród nich światowej sławy artyści tacy jak Whitney Houston w 2008, Kylie Minogue, Stevie Wonder, Alicia Keys w 2009, Elton John, Sting, Carlos Santana, Julio Iglesias w 2010, Lionel Richie, Joe Cocker, Shakira w 2011, Mariah Carey, Lenny Krativz i Scorpions w 2012, Rihanna, Enrique Iglesias i Deep Purple w 2013, Alicia Keys, Ricky Martin i Justin Timberlake w 2014.
Festiwal ma na celu promocję Maroka jako
tolerancyjnego kraju i Rabatu jako otwartego miasta na świat oraz odkrycie
przed marokańskim społeczeństwem muzycznego świata poprzez program i
artystów wykonujących wykonujących muzykę tradycyjną oraz światowe hity
znane z list przebojów.
Zaraz po wejściu miałam wrażenie,
że znajduję się w ogrodzie botanicznym, bo z każdej strony była piękna
roślinność, otaczały nas liczne kwiaty. Najbardziej mnie zaskoczyło, że z jednej z odmian granatowca był zrobiony żywopłot. Można było w krzakach zauważyć maleńkie owoce.
Teraz przytoczę trochę historii. Pierwszymi osadnikami w tym rejonie
byli Fenicjanie i Kartagińczycy, którzy założyli tu swoje pierwsze
osady, ale do naszych czasów nic się z tamtego okresu nie zachowało.
Później gdy w północno-zachodniej Afryce była rzymska
prowincja Mauretania, to Rzymianie założyli tu miasto Sala Colonia, a miało to miejsce ok 40
roku n.e.
Wykopaliska wskazują, iż z pozostałych elementów architektury rzymskich ruin, iż miasto miało ogromne znaczenie oraz mieścił się tu ważny port.
Sala Colonia była od II wieku centrum chrześcijaństwa w tym rejonie Afryki. Rzymskie wojska stacjonowały tutaj, aż do końca V wieku.
Sala Colonia powoli pustoszała w czasie średniowiecza, a całkowicie została opuszczona w 1154 roku, kiedy mieszkańcy przenieśli się na zachód, bliżej morza do istniejącego do dnia dzisiejszego miasta Salé.
Dynastia Almohadów wykorzystała opustoszałe miasto jako nekropolię.
W połowie XIV wieku, sułtan Abu al-Hasan z dynastii Merinidów zbudował pomniki i główną bramę, datowane jest to na 1339 rok.
Te i
późniejsze budowle Merinidów obejmowały meczet, a także islamską szkołę
religijną - Zawiyę i królewskie grobowce, w tym także od Abu al-Hasan.
Wiele budowli w Sala Colonia zostało uszkodzone przez lizbońskie trzęsienie ziemi w 1755 roku, tak jak wiele innych obiektów w całym Maroku.
Chellah został przekształcony w ogród i udostępniony turystom do zwiedzania. Uwielbiam
zwiedzać ogrody i tu czułam się bardzo dobrze, co poskutkowało bardzo
dużą ilością zdjęć. Zrobiłam selekcję a i tak tego jest dużo.
Spacerując po Chellah co chwilę słychać było stukanie, początkowo nie wiedziałam co to jest, ale gdy zobaczyłam pierwszego bociana się domyśliłam. Bociany ukochały sobie tą okolicę i jest tu podobno ponad dwieście gniazd bocianich.
Wstęp do Chellah kosztuje 30 dirhamów i na spacer można spokojnie poświęcić minimum godzinę, a nawet więcej czasu.
O jednym festiwalu już wspominałam,
ale od 2005 roku, co roku w sierpniu ruiny Chellah są miejscem gdzie
organizowany jest międzynarodowy festiwal jazzowy o nazwie "Jazz au Chellah".
Chellah został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 2012 roku.
W ogrodach Chellah jest takie miejsce zwane "Bassin aux Anguilles" gdzie chętnie przychodzą kobiety chcące mieć dziecko. Wieżą, że gdy zobaczą węgorza i nakarmią go jajkiem, to zapewni im płodność lub łatwy poród. Gdy opiekun wrzucił kawałek jajka węgorze od razu się pokazały.
Wśród ogrodów Chellah można zauważyć Marabuty czyli grobowce ludzi uważanych za świętych w religii muzułmańskiej, do których pielgrzymują wierni.
Na tym kończymy zwiedzanie Chellah i jedziemy do centrum Rabatu.
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawiane komentarze. Zapraszam ponownie.
Fascynujące miejsce o bogatej historii. Daty, które podajesz brzmią tak niewiarygodnie, trudno uwierzyć, że te budowle przetrwały tyle lat. Za to ogrody tam piękne i nie dziwię Ci się, że aż tyle zdjęć pokazuje ich urok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jeszcze tam mnie nie poniosło, ale z wielką ciekawością czytam o takich miejscach, chłonę wręcz. Maroko to dla mnie niebieskość na wskroś a Ty przedstawiłaś to innym okiem. Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że zrobiłaś mnóstwo zdjęć - w takim miejscu nie ma innej opcji. Z chęcią posłuchałabym tam jazzu, musi brzmięć wyjątkowo...
OdpowiedzUsuńbrzmieć :)
UsuńPo takiej historii mógłbym krążyć godzinami. A do tego jeszcze te egzotyczne rośliny.
OdpowiedzUsuńAvelino, mam u Ciebie zaległości. Tym razem pokonała mnie grypa...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i cudna opowieść. Maroko ciągle na mojej liście...
Zastanawiam się, co tam robią "nasze" boćki o tej porze roku?
Pozdrawiam Cię serdecznie.
....zaczarowałaś mnie po raz kolejny...:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Cudowna wycieczka ozdobiona pięknymi zdjęciami serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWielki post Avelina. Kocham zamki i bociany
OdpowiedzUsuńTo jest w pięknej okolicy.
Szczęśliwy poniedziałek.
Besos.
Maroko to jeden z arabskich krajów, który chciałabym zobaczyć, inne mnie coś nie pociągają. Piękne ogrody, uwielbiam takie miejsca.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana! Pięknie!
OdpowiedzUsuńAle tam ładnie. Chciałabym tam być :)
OdpowiedzUsuńMaroko fascynuje. Podoba mi się ten kraj mimo, że meczety są zamknięte przed niewiernymi... ( Otwarty jedynie w Casablance) Tylko te dwa stanowiska archeologiczne; Chellah i Volubilis oglądałam w Maroku. Chętnie bym powróciła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Maroko kojarzy mi się z upałem i skwarem, choć baaaardzo chętnie bym go odwiedziła :) W jakim miesiącu byłaś?
OdpowiedzUsuńA bocianiska w pełnej krasie - piękne, nie dziwię, się że uciekają od nas zimą, ale cieszę się, że powracają na wiosnę :)))
Byłam w czerwcu
Usuńbaaaaaardzo ciekawe:)....ładne kwiart
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca
OdpowiedzUsuńJakie cudowne to miejsce, egzotyczne i tajemnicze.
OdpowiedzUsuńA te bociany ... rewelacja.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Interesujące zdjecia :)
OdpowiedzUsuńJa Maroko wspominam bardzo dobrze :)
Piękne kwiatki i wspaniale pokazany Orient. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKolejne piękne widoki! :)
OdpowiedzUsuń200 gniazd - nieźle:) Piękne miejsce:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie miejsce, pelne uroku i historii, no i bociany oczywiscie:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się bocianom, tam jest naprawdę ślicznie. A roślinność mnie powala... czemu nie u nas w Polsce...
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam :)
Widzę, że Maroko robi ostatnio szał wśród podróżników. Sama się tam wybierałam. Wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce. I koty i bociany dodają uroku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW Maroko jest pięknie.
OdpowiedzUsuńPachnie tajemnicą, fane miejsce, malownicze bardzo.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne miejsce - kwiaty, bociany, kociaki i relikty historii w jednym to przyciąga!
OdpowiedzUsuńJuż wiemy, gdzie latają nasze bociany zimą:) Niezwykłe miejsce.
OdpowiedzUsuń