Końcem maja wybrałam się od Pszczyny i jednym z miejsc, które wówczas odwiedziłam był skansen czyli Zagroda Wsi Pszczyńskiej. Mieści się on niedaleko rynku w Zabytkowym Parku Dworskim.
Gdy doszłam do skansenu byłam zdziwiona, że nie ma tu żadnych ludzi, w pierwszej chwili pomyślałam, że skansen jest zamknięty. Jednak brama była otwarta, więc weszłam. Zaraz w pierwszym budynku po lewej stronie mieści się kasa, w której można kupić bilet wstępu. Bilet może być tylko na zwiedzenie skansenu lub wspólny z zagrodą żubrów. Jako, że nie śpieszyło mi się do domu kupiłam wspólny bilet na oba obiekty.
Przyznam, że trochę zawiodłam się na skansenie, gdyż tylko dwa obiekty
były w środku oświetlone chata i spichlerz. Natomiast w pozostałych obiektach
panowały egipskie ciemności, choć oświetlenie było tam zamontowane, to
nie działało - próbowałam. Dobrze, że w mojej przepastnej torbie była
latarka, to mogłam coś zobaczyć. Uważam, że takie coś jak oświetlenie
należy się zwiedzającym, w końcu płaci się za bilet. Teraz to ja się nie
dziwię, że tam nie ma zwiedzających, bo chałupy z zewnątrz to i zza
płotu można zobaczyć, bez płacenia biletu.
Na teren skansenu wchodzimy przez wiatę bramną z XIX wieku, która pochodzi sprzed drewnianego kościółka z Golasowic, który spłonął doszczętnie w 1973 roku. Z pożaru ocalała jedynie wiata i parkan, które zostały przeniesione do skansenu.
Podchodzimy do kasy, która jest wierną rekonstrukcją szopy na siano z zagrody Antoniego Ligenzy z Frydku. Budynek oryginalny nie nadawał się do przeniesienia ze względu na zły stan drewna, a ponieważ był to ostatni budynek tego typu w regionie, zdecydowano się na wykonanie repliki.
Zaraz za kasą mieści się zagroda w której w okresie letnim, kiedy skansen udostępniany jest do zwiedzania, pasą się kozy i owce. Zauroczyły mnie maleńkie koźlątka. Była też jedna owieczka, która zwiała z zagrody i biegała po skansenie.
Obok zagrody znajduje się Stodoła z Kobielic pochodząca z 1811 roku. Wewnątrz znajduje się klepisko i po bokach dwa sąsieki. Stodoła jest nietypowa na dawne czasy, gdyż ma kształt prostokątna, a dawniej budowano stodoły wieloboczne. Wewnątrz można zobaczyć piękny wieniec dożynkowy.
Kolejnym budynkiem jest masztalnia pochodząca z 1799 roku z Wisły Wielskiej. Masztalnia służyła dawniej jako stajnia dla koni lub pomieszczenie przy stajni służące stajennemu do przechowywania sprzętu stajennego. Obecnie przechowywane są tam różnorodne sprzęty takie jak brony, widły, łopaty czy chomąta i wiele innych.
Następnie poszłam do ośmiokątnej stodoły z Kryr, pochodzi
prawdopodobnie z XVIII wieku. Budynek tej stodoły jest przykładem
typowej budowy dla bogatych gospodarzy z okolicznych ziem pszczyńskich. Obecnie w środku można zobaczyć ciekawe pojazdy konne, między innymi
karawan z Pawłowic oraz inne ciekawe wozy.
W jednym z zakątków zobaczyłam pasiekę, w której nadal pszczoły robią
miód. Przeczytałam, że w określone dni maja można oglądać jak pszczelarz
wyciąga miód z uli. Różne rodzaje uli w tej pasiece pokazują jak duża
była różnorodność w tym temacie na całym Śląsku. Mnie zaciekawiły
wielkie ule w kształcie głowy, a raczej twarzy.
Tuż obok znajduje się kuźnia pochodząca z Goczałkowic z XIX wieku. Jest to jedyny zachowany taki obiekt na śląsku, teraz przechowuje się tam kolekcję narzędzi kowalskich jak młoty, kleszcze i obcęgi.
Idąc dalej mijamy młyn z wiatrakiem powstały w 1904 roku pochodzący z Zebrzydowic. Młyn wykorzystywane był do przygotowywania pasz i kaszy.
Spichlerz z Rudołtowic z XVIII wieku jest jednym z dwóch budynków oświetlonych, do którego nie można wejść, podziwia się wszystko z progu, a jest tam co oglądać. Wewnątrz możemy oglądać wszystko co związane z ubraniami czyli sprzęty związane z tkactwem i szyciem oraz wiele innych.
Na środku placu znajduje się rekonstrukcja studni pochodzącej z Łąk w kształcie sześcioboku.
Na koniec zostawiłam sobie chatę mieszkalną przywiedzioną z Grzawy z 1831 roku. Wchodzimy do sieni i oglądamy koleje izby po jednej i drugiej stronie, w których zgromadzono liczne wyposażenie, no i wychodzimy z drugiej strony, a to co zobaczymy to nasze.
Spacerując po terenie skansenu można spotkać ludowe rzeźby.
Na terenie skansenu znajdują się jeszcze wozownia i młyn wodny niestety
nieudostępnione do zwiedzania, zostały odgrodzone i prowadzone są w ich
pobliżu prace budowlane. Pozytywnym aspektem tej sprawy jest rozbudowa
skansenu. Prace prowadzone są na dużą skalę i mają być ukończone do
końca roku. Tak myślę, że warto tu będzie się wybrać w przyszłym roku.
Interesujące miejsce i śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak skończą renowację i rozbudowę będzie jeszcze lepiej :)
UsuńFajne miejsce, w dodatku uwielbiam kozy i owce :))) Najbardziej spodobały mi się "twarzowe" ule - świetne, ale i całość wydaje się być ciekawa, nie zapomnę o latarce gdyby mnie tam kiedyś poniosło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Latarka obowiązkowo nie może być zapomniana :)
UsuńPozdrawiam
o jakie ciekawe miejsce!
OdpowiedzUsuńWarte odwiedzenia
UsuńInteresujący post, fantastyczne zdjęcia, dobrze że takie miejsca mogą przybliżać nam dawne czasy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki skansenom mamy okazję poznać jak wyglądało dawniej budownictwo w okolicy.
UsuńPozdrawiam
...a ja do Pszczyny jadę, jadę i dojechać nie mogę:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Kiedyś dojedziesz :)
UsuńPozdrawiam
Oj kiedyś już tam byłem, ale zdaje się,że przybyło obiektów?
OdpowiedzUsuńMoże się wybiorę do Goczałkowic.
Super post!Pozdrowionka. :)
Warto poczekać jak skończą i wówczas pojechać
UsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, że mimo niedogodności związanych z brakiem oświetlenia warto było zainwestować w bilet.Osobiście bardzo lubię skanseny i takie obcowanie z przeszłością.
OdpowiedzUsuńZawsze warto zainwestować w bilet, bo po to się jedzie żeby zobaczyć. Nie rozumiem ludzi którzy jadą gdzieś i nie wchodzą bo po co. To po co w ogóle jechali.
UsuńCiekawy skansen.
OdpowiedzUsuńBardzo starannie go opisałaś.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Bardzo ciekawy. Pozdrawiam :)
UsuńJa również lubię skanseny a kozy uwielbiam. My też mamy piękny skansen w Olsztynku, polecam jeśli będziesz na Mazurach.
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę będąc na Mazurach, szkoda tylko że to tak daleko :)
UsuńMiałaś pecha z tym oświetleniem. Zauważyłam, że tuż przy skansenie powstają nowe obiekty. Kozy, owce są bardzo rozkoszne.
OdpowiedzUsuńZawsze zabieram ze sobą orzechy...Wołając: Basia, Basia przybiegają wiewiórki.
Jak zawsze zrobiłaś Świetne zdjęcia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Z tym oświetleniem to myślę że to tak od dawna jest.
UsuńPozdrawiam :)
No i moja ukochana Pszczyna. Polecam skanseny na Słowacji. I w Sanoku, ale to już pewnie Lucynka opowie :)
OdpowiedzUsuńBędzie trzeba ją zapytać :)
UsuńW Pszczynie byłam wiele razy, ale w tej zagrodzie nigdy. Chyba musze nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńObowiązkowo trzeba nadrobić, ale jak skończą prace.
UsuńPiękna e-podróż...mimo przygód...:) z elektryką fotki udane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
Dzięki i chętnie odwiedzę :)
UsuńPozdrawiam
Patrzę na Twoje zdjęcia ze skansenu i zastanawiam się, jak daleko odeszła współczesna cywilizacja od tych skansenowych chat. Wiele rzeczy pozostało jednak niezmienionych, niektórym zmienił się tylko napęd, lub raczej rodzaj energii potrzebny do ich działania. Świetne miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Z jednej strony bardzo dużo się zmieniło wraz z postępem cywilizacji a z drugiej strony w innych sprawach niewiele się zmieniło.
UsuńPozdrawiam :)
Byłam tam w lipcu tego roku po dłuższej przerwie. Wrażenie - miejsce bardziej zaniedbane niż kiedyś, nie znaleźliśmy nawet jednego kwitnącego kwiatka który jakoś ożywiłby to miejsce. Może całe siły zostały skierowane na rozbudowę? Nie wiem, ale oby w nowym sezonie było lepiej. A w chorzowskim skansenie już byłaś?
OdpowiedzUsuńNie byłam w chorzowskim skansenie, ale chętnie się kiedyś wybiorę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w Pszczynie tak wszystko niszczeje, może jak zrobią tą nową część to zadbają o resztę. Cóż przekonamy się.
Wybieram się tam :)
OdpowiedzUsuń