Po zobaczeniu skeczu Kabaretu Młodych Panów "Kana Galilejska po śląsku" przyszło mi na myśl aby przedstawić na blogu moją wizytę w Kanie Galilejskiej w Izraelu. Jednak od marca zabrało mi trochę czasu zanim napisałam post.
Miejsc pretendujących do miana Kany Galilejskiej jest kilka, jednym z nich jest wioska Kafr Kanna, która w XVII w została oficjalnie uznana przez Watykan za Kanę Galilejską. Tradycja chrześcijańska utożsamia biblijną Kanę Galilejską właśnie z tą wiosną położoną na północy Izraela, jednak są też inne miejsca gdzie być może mieściła się biblijna Kana Galilejska. Kana Galilejska znana jest z trzech powodów, a są to: miejsce pierwszego cudu Jezusa, miejsce narodzin Św Bartłomieja oraz miejsce uzdrowienia syna urzędnika królewskiego.
Jak wspomniałam Kana Galilejska jest miejscem urodzenia jednego z dwunastu apostołów
- Bartłomieja zwanego też Natanielem. Prawdopodobnie przez znajomość z
nim Jezus został zaproszony na wesele w Kanie Galilejskiej. Jak zapewne pamiętacie z Biblii na weselu w Kanie Galilejskiej był Jezus z matką i uczniami. W czasie wesela gdy zabrakło wina, na polecenie Jezusa słudzy napełnili sześć stągwi kamiennych wodą. I tą wodę Jezus przemienił w wino - był to jego pierwszy cud.
Do Kafr Kanny przyjechaliśmy na mszę św. Idziemy wąską uliczką wśród sklepów z pamiątkami, aż dochodzimy do kościoła. Obecnie znajduje się tutaj Sanktuarium Pierwszego Cudu Jezusa, którym opiekują się franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej. Kościół został zbudowany w 1879 roku na miejscu kościoła z VI wieku. Mszę mamy w bocznej kaplicy.
Wśród uczestników naszego wyjazdu do Ziemi Świętej było aż 10 małżeństw, które miały okazję w czasie mszy odnowić przysięgę małżeńską. Mieliśmy już przygotowane przed ołtarzem krzesła dla małżonków, para z największym stażem miała 41 lat po ślubie, a najmniejszym 10 lat. W czasie tej mszy byłam jak paparazzi obwieszona czterema aparatami. Tak to już jest, że każdy chciał mieć pamiątkę z tego wspaniałego miejsca. Dziwę się, że nasz ksiądz nie wywalił mnie z kaplicy, bo żeby porobić zdjęcia chodziłam mu nawet za ołtarzem w czasie mszy. Jakiś czas po powrocie powiedział mi, że się trochę denerwowało go moje pstrykanie w Ziemi Świętej, ale jak zobaczył moje zdjęcia, to mu przeszło. Tu jeszcze napisze, że jeden z czterech aparatów, które miałam w czasie mszy był od naszego księdza.
Po mszy mieliśmy okazję zobaczyć kościół, w którym była akurat msza jak przyjechaliśmy i nie było okazji go wcześniej zobaczyć.
Każda para małżeńska na pamiątkę odnowienia przysięgi małżeńskiej mogła sobie zakupić druk, w którym wystarczyło uzupełnić datę i nazwiska i pamiątka gotowa.
Po zwiedzeniu kościoła nasz przewodnik zabrał nas do sklepu, który znajdował się naprzeciw kościoła, a gdzie można było oprócz pamiątek tradycyjnych, których było bardzo dużo, zakupić również wino. Wino było opatrzone naklejkami z Kany oraz specjalnie pakowane w kartony łatwe do transportowania. Przywiozłam sobie dwie butelki, niestety już dawno ich nie ma, ale było bardzo, a to bardzo smaczne wino.
Wracając do autokaru przeszliśmy w pobliżu drugiego kościoła blisko położonego, a należącego do greckiego kościoła ortodoksyjnego pw św Jerzego. Kościół ten został zbudowany w 1886 roku i znajdują się tu dwa dzbany, w których Jezus dokonał przemiany wody w wino, tak przynajmniej twierdzą greccy ortodoksi. Niestety nie miałam czasu na dłuższe oglądanie, tylko zerknęłam na plac i musiałam iść dalej, żeby nie stracić grupy.
Dziękuję za liczne odwiedziny i pozostawione komentarze.