sobota, 30 lipca 2016

Los Angeles - najstarsza część miasta

Moją wizytę w Los Angeles rozpoczęłam od wizyty w najstarszej części miasta, tam gdzie pierwsi mieszkańcy zakładali Pueblo. Dawniej była to mała osada, w co aż trudno uwierzyć jadąc dziś przez miasto, czy oglądając je z okien samolotu.

 


Los Angeles oficjalnie zostało założone w dniu 4 września 1781 roku przez hiszpańskiego gubernatora Felipe de Neve. Wcześniej na tych terenach przez tysiące lat zamieszkiwały indiańskie plemiona Tongva  i Chumash. Data założenia miasta wiąże się z przybyciem grupy 44 osadników zwanych "Los Pobladores", którzy założyli Pueblo o nazwie "El Pueblo de Nuestra Señora la Reina de los Ángeles del Río de Porciúncula", co znaczy "Miasto Matki Bożej Królowej Aniołów na rzece Porciuncula"






Stopniowo przy Pueblo powstawała osada, a tereny te należały początkowo do wicekrólestwa Nowej Hiszpanii, a następnie w 1821 roku do Meksyku. W lata 1846–1848 toczyła się wojna amerykańsko-meksykańska i ten teren znalazł się w centrum zawieruchy wojennej. Po serii potyczek zbrojnych, zakończonych podpisaniem traktatu pokojowego tereny te trafiły pod panowanie amerykańskie i zostały włączone do USA.



Na gwałtowny rozwój miasta miały wpływ przede wszystkim dwie rzeczy: po pierwsze doprowadzenie w 1876 roku kolei do miasta, oraz odkrycie złóż ropy naftowej w 1892 roku. Efektem tego było, iż w 1923 roku Kalifornia stała się największym producentem ropy w USA i odpowiada za 25% światowego wydobycia ropy. Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców zaczęły się problemy z wodą, ale rozwiązano ten problem budując akwedukt, dzięki czemu miasto mogło się dalej rozwijać.



W 1910 do Los Angeles włączono Hollywood, co było bardzo dobrą decyzją, bo dzięki dochodom z przemysły filmowego miasto nie odczuło zbytnio ekonomicznych efektów wielkiego kryzysu. W Los Angeles dwukrotnie zorganizowano Letnie Igrzyska Olimpijskie w 1932 roku i 1984 roku. W 1969 roku miasto stało się miejscem narodzin Internetu.



Pierwsze udaliśmy się na główny dworzec kolejowy w Los Angeles - Union Station. Dworzec ten otwarto w maju 1939 roku, a jego budowa była poprzedzona referendum wśród mieszkańców, którzy mieli okazję się wypowiedzieć gdzie i jaki dworzec chcą.



Budowa dworca posłużyła do konsolidacji usług kolejowych z wielu linii kolejowych do jednej stacji końcowej. Stworzony na wielką skalę, Union Station stał się znany jako "Last of the Great Railway Stations" czyli "Ostatni z wielkich dworców kolejowych" zbudowany w Stanach Zjednoczonych. Warto wspomnieć, iż został on umieszczony w 1980 roku na National Register of Historic Places.



Dworzec Union Station jako główny węzeł komunikacyjny w Los Angeles łączy linie kolejowe z liniami Metra i liniami autobusowymi, nie dziwota, że dziennie przewija się tu nawet do 110 tysięcy pasażerów. 



Poczekalnia robi ogromne wrażenie, wszystko jest bardzo dobrze utrzymane, a wygląda jak z lat 50-tych, wyposażona w eleganckie skórzane fotele, ciekawe żyrandole i okna.



Zachwyciło mnie otoczenie dworca. Podróżni oczekujący na pociąg mogą się zrelaksować w pięknych ogrodach. Byłam zdziwiona jaka panowała tu cisza i spokój, nie było pędzących pasażerów jak wewnątrz dworca.



Dworzec w Los Angeles wystąpił w wielu filmach, dla przykładu był głównym tłem filmu "Union Station" z 1950 roku, możemy jeszcze dworzec zobaczyć w takich filmach jak: "Blade runner", "Pearl Harbor" czy "Wrota do piekieł" i kilku innych.



Na przeciw dworca Union Station znajduje się pomnik meksykańskiego pisarza, piosenkarza, aktora, producenta filmowego i reżysera - Antonia Aguilar. W swojej karierze nagrał ponad 150 albumów, które sprzedanych 25 milionów kopii i uczestniczył w ponad 120 filmach. Aguilar otrzymał zaszczytny przydomek "El Charro de Mexico" czyli "Jeździec Meksyku", za popularyzację międzynarodowej publiczności "la charrería" czyli imprezy podobnej do rodeo pochodzącej z Meksyku.



Jesteśmy w najstarszej dzielnicy Los Angeles, obecnie zwanej "El Pueblo de Los Angeles Historical Monument", a dawniej "El Pueblo de Nuestra Señora de la Reina los Angeles del Río de Porciuncula". Pierwsze trafił nam się oddział Ambasady Meksyku z pięknym graffiti. Tuż obok znajduje się kościół Metodystów i muzeum. 



Te piękne malowidła związane są z tradycją błogosławieństwa zwierząt, które odbywa się co roku w Wielka Sobotę tuż przed Wielkanocą, już od 1930 roku. Biskup błogosławi wszystkie przyprowadzone przez właścicieli zwierzęta domowe i nie tylko, takie jak: koguty, kury, legwany, gekony, psy, ptaki, ryby w miseczkach, lamy, węże, jaszczurki, szczury i koty.



Początkowo Pueblo usytuowane było bliżej rzeki Los Angeles River, ale powódź w 1815 roku zmyła oryginalne Pueblo, a odbudowano je dalej od rzeki w miejscu obecnego Plaza i Olvera Street. U wejścia ulicy Olvera znajduje się krzyż upamiętniający założenie miasta z napisem "El Pueblo Nuestra Senora la Reina de los Angeles Felipe de NEVE 4 września 1781". Zaś na Plaza w ziemi otaczającej altankę znajdują się tablice upamiętniające 44 Los Pobladores czyli pierwszych osadników Puebla. 



Ulica Olvera dawniej nazywała się Wine Street, ale w 1877 roku na cześć lokalnego sędziego nazwa została zmieniona. Znajduje się tu wiele zabytkowych budynków jak Avila Adobe i Sepulveda Dom. W 1930 roku miejscowi kupcy utworzyli tu deptak pełen sklepów i straganów z rękodziełem oraz restauracji. I od tego czasu jest tu bardzo kolorowo, a miejsce jest bardzo chętnie odwiedzane przez turystów.



Następnie udaliśmy się do Avila Adobe, jest to najstarszy zachowany budynek mieszkalny w Los Angeles. Został zbudowany w 1818 roku przez tutejszego burmistrza Don Francisco Avila. 

  

 

Francisco Avila był bogatym ranczerem bydła, posiadał Rancho Las Cienegas. Avila w ciągu tygodnia mieszkał i pracował na ranczu.



Natomiast w weekendy i święta mieszkał w Pueblo, gdzie prowadził działalność handlową sprzedawał między innymi skóry i łój potrzebny do produkcji świec i mydła, spotykał się z rodziną i przyjaciółmi, oraz służył w kościele Nuestra Señora de los Angeles Reina po drugiej stronie placu.



Avila Adobe zbudowana została z suszonej cegły, ściany mają grubość 2,5-3 stóp (76-91 cm). Pierwotnie strop miały wysokość 15 stóp (4,6 m) i podtrzymywany był przez belki topoli, rosnące nad rzeką Los Angeles. Dziś dach wydaje się pochyły, ale oryginalny dach był płaski.



Dom Avili składał się z kilku pomieszczeń, jako że był on bogaty, to wyposażenie i meble kupował w Meksyku, Nowej Anglii, Europie i Azji. Avila również kupował towary gospodarstwa domowego, ze statków handlowych zakotwiczone w San Pedro Bay lub San Diego Pueblo w Mission Bay



Po śmierci Francisco Avila w 1832 roku, jego druga żona, Encarnacion Avila nadal mieszkała w domu. Po śmierci Encarnacion Avila w 1855 roku, w domu zamieszkuje najmłodsza córka Francisca z mężem Theodore Rimpau i ich dziewięcioro dzieci, mieszkają tam do 1868 roku, kiedy to przenoszą się do Anaheim. Od 1868 roku do początku 1920, dom był wynajmowany lub wykorzystywany jako restauracja lub stał często pusty. Przez ten czas stan budynku bardzo się pogorszył. 



W 1926 roku zainteresowała się nim Christine Sterling, która pasjonowała się historią miasta. Początkowo bezskutecznie zbierała fundusze na renowację, później wytropiła właściciela budynku, niejaką Sophie Rimpau, wynajęła od niej Avila Adobe. Następnie zajęła się kampanią na rzecz przywrócenia świetności Olvera Street i Avila Adobe. Kampania przyniosła pożądany efekt i wkrótce miała wystarczającą ilość środków na zakup domu. Budynek został odremontowany i przywrócono mu dawną świetność. Avila Adobe została udostępniana grupom studentów i wycieczkom.



W 1953 roku w stan Kalifornia nabył Avila Adobe jako część Pueblo de Los Angeles State Historic Park El. Pani Sterling pozostała w domu aż do swojej śmierci w 1963 roku. Trzęsienie ziemi w 1971 roku poważnie uszkodziło budynek, został on na 5 lat zamknięty dla turystów. Ponowne jego otwarcie nastąpiło w 1976 roku. Budynek wpisany jest do rejestru National Register of Historic Places pod pozycją 145.



Avila bardzo lubił pielęgnować znajdujący się na dziedzińcu ogród. Dziś rosną tu różne kaktusy, drzewa cytrusowe i granaty, ciekawe co rosło za jego czasów?




Francisco Avila lubił też zajmować się winnicą w tylnej części dziedzińca, co też zostało przywrócone w czasie renowacji Avila Adobe i obecnie zwiedzając Pueblo możemy zobaczyć rosnące winogrona. Szkoda, że nie byliśmy na jesieni, byłoby co skosztować, nie tylko oglądać. 



Wracamy na Olvera Street i spacerujemy deptakiem wśród licznych straganów, gdzie wszystko jest bardzo kolorowe i tak bardzo przyciąga wzrok. 



Po drodze mijam liczne restauracje, gdzie miejscowi i turyści chętnie kosztują miejscowych specjałów. W jednej z restauracji zauważyłam, że trzech muzyków przygrywa ludziom do obiadu.










Na koniec udaliśmy się do zabytkowego kościoła rzymskokatolickiego La Iglesia de Nuestra Senora la Reina de los Angeles, czyli kościoła Matki Bożej Królowej Aniołów.



W dniu 18 sierpnia 1814 roku wbudowano kamień węgielny pod budowę kościoła przez franciszkanów, a kościół został poświęcony w dniu 8 grudnia 1822 roku. Kaplica "Kościół Matki Bożej Anielskiej" - została przebudowana przy użyciu materiały z pierwotnego kościoła w 1861 roku.



Kaplica, nazywana również "La Placita" i "Kościół Plaza" służył wspólnocie katolickiej jako jedyny kościół w pobliżu miasta Los Angeles aż do budowy 1876 roku w katedry św Vibiana. Od 1908 roku placówka działa pod patronatem misjonarzy Ojców Klaretynów.



Niestety nie mieliśmy szczęścia, bo akurat odbywało się nabożeństwo i kościół był zamknięty dla zwiedzających. Miałam to szczęście, że byłam pod drzwiami, akurat kiedy się na chwilę uchyliły i mogłam zajrzeć na sekundę.



Wracamy do naszego busa i wyruszamy w dalszą drogę na podbój kolejnych miejsc w Los Angeles. Przed nami bulwar Hollywood, ale o tym będzie kiedyś w przyszłości.


Dziękuje za Wasze odwiedziny i pozostawione komentarze. Zapraszam ponownie.

18 komentarzy:

  1. Cóż za kolorowy post. Tyle fantastycznych zdjęć. Podejrzewam, że i tak musiałaś wybierać z wielu innych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to Cię poniosło w Wielki Świat. Los Angeles, jakiego nigdy bym nie podejrzewał. Ciche, spokojne, pełne parków i kolorowych domów. Piękne zdjęcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Duzo zdjec i wrazen przywiozlas z Los Angeles. Piekny post.
    Jak widac, bardzo duzo zwiedzasz.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spełniło się Twoje marzenie. Dotarłaś do Ameryki.
    Przepiękna relacja. Wierzę, że będą kolejne.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no wycieczka niesamowita. Kawał drogi pokonałaś ale myślę, że warto było?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudna relacja.Powinnaś swój blog przenieść na treść książkową .Pierwsza kupię :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczna relacja z pieknego miasta. Zazdroszczę tej wyprawy, bardzo bym chciała kiedyś to wszystko zobaczyć na własne oczy...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne to Miasto Aniołów na Twoich fotografiach.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczna wyprawa. Zazdroszczę pozytywnie. Kościółki bardzo klimatyczne. Czekam na dalsze relacje.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Choć Ameryka, a dokładniej USA, nigdy nie były moim marzeniem, to z przyjemnością przeczytałam tę relację. Bardzo podoba mi się ten najstarszy dom pełen pamiątek. I te piękne suknie z falującymi spódnicami... Ach... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdzie też Ciebie poniosło:) Pokazałaś Los Angeles od strony od jakiej się go w ogóle nie spodziewałam. W wielkim mieście, a nagle zrobiło się tak swojsko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy post, Avelina z wielką informacji i wspaniałych zdjęć. Uwielbiam ten kwiat. Strelicja lub Bird of Paradise, jak to jest również znane.
    Zmieniłem tłumacza i tłumaczy polską 😊
    Buena semana.
    Besos.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna relacja.
    Choć pewnie nigdy nie pojadę do USA, to z przyjemnością przeczytałam twój post.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj daleko Cię Avelino poniosło :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie spodziewałam się takich widoków w Los Angeles. Zaskoczyłaś mnie i to bardzo miło. Świetny post, no i oczywiście wspaniała podróż . Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowite miasto! Uwielbiam Stany

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczerze, to jestem pod wrażeniem, że w Los Angeles są takie widoki. Na https://sanfrancisco.pl/ widziałam różne atrakcje w Kalifornii i wyglądają podobnie. W te wakacje mamy zamiar się tam wybrać i mam nadzieję, że uda mi się zrobić podobne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie witam na moim blogu i bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione komentarze.
Komentarze od anonimów będą kasowane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...