Dość często zdarza mi się jechać do Zakopanego, ale na Gubałówce nie byłam od dobrych trzech lat. Tym razem zaraz po przyjeździe odstawiliśmy bagaże do naszego pensjonatu, gdzie już czekali na nas z obiadem. Tego dnia pogoda był wyjątkowo piękna, że szkoda było siedzieć na kwaterze, tylko podjechaliśmy busem do centrum i kupiłam bilety na kolejkę.
Bilety kupiłam bez uzgodnienia z resztą rodzinki, no i się zaczęło: a jak się lina urwie, to co będzie, a jak zawału dostanie w wagoniku i tak dalej. Pogoda była tak piękna, że nie mogła sobie darować spędzenia choć paru chwil u góry, nawet z marudami.
Na górze marudom kupiłam po napoju i posadziłam na ławeczkach, a ja udałam się w stronę Butorowego Wierchu. Doszłam tylko do kapliczki i już za mną wydzwaniali, kiedy wrócę. Kapliczka Matki Boskiej Różańcowej wybudowana została w 1962 roku jako wotum wdzięczności za ocalenie życia w czasie II wojny światowej. Ufundowało ją małżeństwo Władysława i Marianny Bachledy -
Księdzularz, a poświęcono w ich 25 rocznice ślubu.
Początkowo kapliczka wyglądała jak budynek
gospodarczy, a po dobudowaniu wieżyczki groziło jej wyburzenie przez
ówczesne władze, więc kapliczkę rozebrano i ukryto. Wróciła na swoje
miejsce dopiero w 1971 roku. Tu na Gubałówce biegnie Szlak Papieski,
gdyż w dniu
14 grudnia 1976 roku kaplicę odwiedził ks. kard. Karol Wojtyła. Dzisiejszy wygląd kapliczka uzyskała dopiero w 1981
roku, kiedy to ją rozbudowano za środki pochodzące z datków okolicznych mieszkańców i turystów.
Zauważyłam ptaszka koło kapliczki, chyba trafiłam na jego porę obiadową.
Jakby handlu u góry było mało, to ciągle powstają kolejne sklepy. Po drodze mijałam kilka takich nowo zbudowanych ze świeżego drewna chatek, jak ta na zdjęciu do sprzedaży serków.
Od mojej ostatniej wizyty, niestety sporo się tu na Gubałówce zmieniło, przybyło straganów i dawne miejsce spacerowe, kiedy szło między drzewami obserwować piękno gór zmieniło się w deptak handlowy.
Powoli będzie na Gubałówce jak w wesołym miasteczku, bo już mamy ściany wspinaczkowe, park linowy i bobsleje.
Wróciłam do moich maruderów i siadłam z nimi w na ławeczkach, ale nie dałam się przekonać, żeby zaraz wracać na dół. Musieli siedzieć razem ze mną, aż nacieszę oczy widokami, bo to ja miałam wszystkie bilety.
Zawsze mieli jeszcze możliwość zejścia na piechotę na dół.
Między drzewami dojrzałam skocznię narciarską.
A jak dla mnie nic nie pobije tych cudnych widoków na górskie szczyty, jeszcze trochę ośnieżone o tej porze roku w piękny słoneczny dzień.
Słońce zaczynało się chylić ku zachodowi, więc powoli podeszliśmy do górnej stacji kolejki.
Jadąc w wagoniku lubię stać z przodu i obserwować moment mijanki.
Nasza wycieczka tego dnia się kończy, widać już dolną stację kolejki, za chwilę będziemy wysiadać.
Wracamy do naszego pensjonatu na kolację, a przy okazji można się rozejrzeć po straganach.
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie.
Lubię Zakopane, kiedyś jeździliśmy tam bardzo często, ba byliśmy tam w podróży poślubnej. Ale nowymi wagonikami jeszcze nie jechałam. Gubałówka też jakaś inna... Z przyjemnością obejrzałam zdjecia i powspominałam..
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam...., a wszystko przez tłumy turystów., wolę spokojniejsze miejsca. Zdjęcia ładne ze szczytami ośnieżonymi.., pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne widoki na góry!
OdpowiedzUsuńGóry, polskie góry, piękne, jak nie najpiękniejsze! :))
OdpowiedzUsuńWidoki śliczne, szkoda, że wszystko musi się tak skomercjalizować...
OdpowiedzUsuńByłam tylko raz.. Mam nadzieję, że już nie długo uda mi powrócić na Gubałówkę :)
OdpowiedzUsuńOj byłam wiele razy. Przywołujesz miłe wspomniania. Pikne widoki, zdjęcia. Tylko cosik za dużo tych straganów... Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękne góry z tym miły dzień !!
OdpowiedzUsuńChciałbym dostać się do tramwaju i zobaczyć wszystko z góry ;))
Besos.
Szkoda trochę,że takie handlowisko zrobili tam na górze. Nic prawie zza tych straganów nie widać :(
OdpowiedzUsuńSzkoda trochę,że takie handlowisko zrobili tam na górze. Nic prawie zza tych straganów nie widać :(
OdpowiedzUsuńPiękne te nasze górskie "klimaty" :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Na Gubałówce zawsze 'się działo' i zawsze to było na zasadzie 'wieś tańczy i śpiewa', taki klimat:)
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam, bardzo dawno, tęsknię za tym widokiem.
Szkoda, ze z takiego pieknego miejsca robi sie taki niekontrolowany jarmark.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Super klimat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁadne widoki na Tatry, szkoda tylko, że tych bud tak wiele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tego tekstu aż bije, że Gubałówka Ci się podoba :) Fajnie, bo ja najczęściej kojarzę ją z opowieściami związanymi z komerchą i niczym ciekawym, bo widoki pozasłaniane przez reklamy i stragany.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam jak ja tęsknię za górami (mieszkam nad morzem). Chyba zaplanuje wyjazd choćby na weekend :)
OdpowiedzUsuńKiedykolwiek jestem w Zakopanem, a sprzyja temu pogoda, jadę na Gubałówkę. Uwielbiam widoki stamtąd na góry. Budki handlowe też mnie denerwują, ale siedzę tyłem do nich i udaję, że ich nie ma :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Gubałówce, chciałabym kiedyś tam dojechać, piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie nigdy nie byłem w tych rejonach. Fajnie jest na to popatrzeć, ładie tam. Lubię widok gór.
OdpowiedzUsuńWidoki z Gubałówki przepiękne! :)
OdpowiedzUsuń