W czasie weekendu majowego miałam okazję płynąć statkiem po Kanale Augustowskim. Był to fajny sposób na rozpoczęcie dnia.
W ramach przygotowań do rejsu na ubierałam się jak bałwanek. Z rana było bardzo zimno, a jeszcze wiatr od wody dopełniał wszystkiego. Ubrałam wszystkie cztery sweterki jakie miałam, kurtkę i rękawiczki oraz getry pod spodnie. Nie byłam przygotowana na takie zimno, więc ubrałam wszystko co miałam ze sobą. Podjechaliśmy do Augustowa, tu w czasie gdy nasz przewodnik kupował bilety na rejs, my odwiedziliśmy małe Muzeum Kanału Augustowskiego.
Kanał powstał w XIX wieku za czasów Królestwa Polskiego, kiedy nastąpił duży wzrost gospodarczy i związany z tym eksport towarów. Historia jego powstania wiąże się z ustanowieniem przez Prusy w 1823 roku wysokiego cła na przewóz niektórych towarów przez ich teren. Chcąc dostarczyć zboże i inne towary do Morza Bałtyckiego z przeznaczeniem na eksport z pominięciem dolnego biegu Wisły czyli terenu Prus w 1824 roku zaprojektowano i rok później zaczęto budowę Kanału Augustowskiego. W 1830 roku, kiedy wybuchło powstanie listopadowe, wstrzymano budowę kanału, gdyż budowali go głównie żołnierze. Dopiero trzy lata później wznowiono budowę, którą zakończono w 1839 roku, jednak nie wykonano całego projektu, kanał został zbudowany tylko do Niemna.
Kanał Augustowski ma długość 101 km długości z czego 82 km znajdują się
na terytorium Polski, a reszta na Białorusi. Na kanał składają się
jeziora Augustowskie, rzeka Netta i Czarna Hańcza oraz 18 śluz. Kanałem mogą pływać statki i barki o max długości 24 m i
szerokości 3,5 m oraz zanurzeniu 1 m. Obecnie w ruchu turystycznym po kanale pływają statki pasażerskie z portu w
Augustowie z Żeglugi Augustowskiej, które wożą klientów na różnych trasach, np na tej co my
płynęliśmy nazywana jest trasą papieską. Żegluga Augustowska posiada trzy statki pasażerskie, którymi
wozi turystów. Dwa statki: "Sajno" zwodowany jest w 1960 roku, którym my
płynęliśmy oraz "Serwy" z 1962 roku, którym w 1999 roku pływał Jan Paweł II
mogą zabrać ponad dwustu pasażerów, natomiast trzeci "Perkoz" z 1971
roku zabiera tylko 74 osoby.
Gdy wsiedliśmy na nasz statek "Sajno", ucieszyłam się, że wróciłam się do pokoju
po dodatkowe ubrania. Kilka osób zazdrościła mi rękawiczek, bo zimny i
przenikliwy wiatr dawał się nam we znaki. Przynajmniej ręce mi nie
marzły gdy trzymałam aparat. Wypłynęliśmy z portu w Augustowie i płynąc
rzeką Nettą mogliśmy obserwować po obu stronach bulwary przy których stało sporo wędkarzy mimo zimna.
Jeszcze w porcie, a później na statku obserwowaliśmy ćwiczenia kajakarzy, którzy pływali tam i z powrotem, chyba przygotowywali się do zawodów.
Z rzeki wpłynęliśmy na jezioro Necko, które obfituje na brzegu w ośrodki wypoczynkowe, piękne plaże, a nawet jest tu wyciąg do nart wodnych. W upalny dzień wolałabym się znaleźć na jednej z piaszczystych plaż, ale w taki pochmurny i zimny dzień wolałam być na statku, gdzie mogłam wejść pod pokład i napić się ciepłej herbaty.
Z jeziora wpływamy na najkrótszą żeglowną rzekę w Polsce - rzekę Klonownicę zwaną też rzeką Cichą. Rzeka ta jest na całej długości żeglowna i jest najkrótszą rzeką żeglowną w Europie, z tego powodu podobno jest wpisana do księgi rekordów Guinnessa. Jest to bardzo malowniczy odcinek trasy, ale szybko się kończy.
Znajdujemy się na Jeziorze Białym, które obfituje w ptactwo. Rzeczywiście gdy tylko wpływamy od razu witają nas ptaki, jest ich niewiele, pewnie są dziś pochowane, nie ma się co dziwić przy takim zimnie. Możemy zobaczyć przystań skąd wypływał w 1999 roku Jan Paweł II w rejs po kanale Augustowskim.
Aby przepłynąć na następne jezioro trzeba dokonać śluzowania. Wpływamy do śluzy Przewięź, która jest szóstą śluzą na kanale. Jest to śluza drewniana i ręcznie obsługiwana, zachowana do dziś w stanie oryginalnym. Różnica wysokości przy śluzowaniu, to tylko 86 cm.
Po śluzowaniu wypływamy na jezioro Studzieniczne, gdzie w oddali widać piękne widoki na jezioro, a między drzewami wyłania się Sanktuarium. My
wysiedliśmy na przystani i udaliśmy się do Sanktuarium, a statek zawrócił i płynął z powrotem do portu w
Augustowie.
My zostaliśmy na lądzie, a nasz statek odpłynął. Wizytę w sanktuarium opiszę innym razem.
Dziękuję za Wasze komentarze i zapraszam ponownie.