Po wielkim smutku przychodzi czas na poprawę humoru oczywiście czekoladą. Tym razem chciałabym Was zabrać do manufaktury czekolady o nazwie "Confiserie Felicitas" w Hornow na wschodzie Niemiec. Byłam tam końcem listopada ubiegłego roku. Jadąc do manufaktury nie było pewne czy wejdziemy, choć wcześniej była robiona rezerwacja dla naszej grupy, ale z jakiegoś nieznanego powodu została ona odwołana. My jednak pojechaliśmy licząc chociaż na odwiedziny w sklepie firmowym.
Na miejscu okazało się, że jak najbardziej możemy odwiedzić manufakturę. Po opłaceniu niewielkiego wstępu, zabrali naszą grupę na zwiedzanie.
Przez szybę można było zajrzeć jak ozdabiane są wyroby z czekolady w wykonaniu dzieci odwiedzających manufakturę.
W drzwiach witała nas pani z tacą czekoladek i można się było częstować, jak widać największą popularnością cieszyła się gorzka czekolada.
Gdy zasiedliśmy w sali przy przygotowanych stolikach, przyjechała pani z gorącą czekoladą, którą wszystkich częstowała. Czekolada była przepyszna, jak mogłoby być inaczej.
Gdy wszyscy mieli kubki z czekoladą puszczono nam film o manufakturze w języku polskim. Mogliśmy w ciągu tych 20 minut zobaczyć jakie małe dzieła sztuki wykonują z czekolady, przy okazji poznać historię zakładu.
Po filmie każdy otrzymał trzy rożne czekoladki, wszystkie bardzo pyszne.
Po zwiedzaniu można było skorzystać z kawiarni, gdzie na gości czekały wspaniałe smakołyki.
Mnie zachwyciła ścianka działowa odgradzająca gości restauracji od zwiedzających zrobiona z foremek.
Po drodze do sklepu firmowego można jeszcze zajrzeć do miejsca gdzie trwają zajęcia z ozdabiania.
No i w końcu długo wyczekiwany sklep firmowy i ogrom czekolady, która może być moja.
Warto tutaj wspomnieć, że historia manufaktury nie jest długa. Jakieś 20 lat temu dwoje Belgów Goedele Matthyssen & Peter Bienstman wróciło do Europy z Nigerii, po czterech i pół roku pracy i szukali swojego miejsca do życia.
Spodobały im się Łużyce, teren we wschodnich Niemczech, przy granicy z Polską. Zauważyli jednak, że brakuje na tym terenie czegoś co jest dobrem narodowym w Belgii, a mianowicie dobrej czekolady.
Pani Goedele
pojechała nauczyć się rzemiosła podczas intensywnej praktyki ze słynnym
mistrzem Chocolatier Goossens w Antwerpii. Po powrocie oboje Belgowie
otwarli manufakturę zatrudniając miejscowe kobiety przy produkcji.
W
2008 roku powstał pierwszy sklep firmowy w Dreźnie, a dwa lata później w
Poczdamie. Udało im się pozyskać fundusze z Unii Europejskiej, dzięki
którym rozbudowali znacznie manufakturę i obecnie zatrudniają ok 50
kobiet.
Sami widzicie jakie cuda z czekolady można kupić w ich sklepie, więc nie ma się co dziwić, że interes kwitnie. Sama zostawiałam tu sporo Euro za zakupy, a jakie pyszności kupiłam. Jak ktoś ciekawy to może zajrzeć na ich stronę internetową.
W manufakturze można spotkać portret właścicieli zrobiony z czekolady.
Jeszcze ostatni rzut oka na sklep i znajdujące się tam smakołyki i powoli trzeba się zbierać i ruszać w dalszą drogę.
Dziękuję Wam za słowa otuchy, powoli życie wraca do normalności, choć nigdy już nie będzie tak jak wcześniej. Serdecznie dziękuję za Waszą obecność tu na blogu. Niebawem postaram się odwdzięczyć odwiedzając zaprzyjaźnione blogi.
Świetny czekoladowy post i do tego bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSmakowicie wygląda ta czekolada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Słodziutko dzisiaj u Ciebie. Z przyjemnością bym odwiedził taki zakład :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zawsze mi się marzyła podróż w takie miejsce. Pycha!! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMiał bym problemy aby dobrowolnie opuścić to miejsce, pyszna wycieczka.
OdpowiedzUsuńAch, jaki słodki temat. Tyle pyszności czekoladowych w jednym miejscu. Znakomicie to wszystko pokazałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo słodziutko...:-)
Och, w takim miejscu zawsze mogę spędzać czas.
OdpowiedzUsuńByłam w Muzeum Czekolady w Kolonii. W firmowym sklepie też wydałam sporo euro.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ehh, taka ilość czekolady aż zachęca by coś zjeść gdy się chodzi między tymi półkami...
OdpowiedzUsuńI to coś dla mnie. Bardzo słodkie miejsce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspanialy czekoladowy post pieknie opisany az slinka poleciala serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOh, taka wycieczka bylaby tez cos dla mnie. Piekne zdjecia i relacja. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie była to pyszna podróż i fajna relacja:)
OdpowiedzUsuńCzekolada jest dobra na wszystko ( z wyjątkiem diety odchudzającej). Oj nie wiem, czy wyszłabym stamtąd jedynie ze zdjęciami. Przecież te wszystkie czekoladki, ciasteczka aż śmieją się do ludzi. Bardzo smakowity post. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńRich, bogaty, Avelina. Kocham czarna czekolada jest doskonałym wice :))
OdpowiedzUsuńBesos
To raj dla łasucha takiego jak ja. Kiedyś byłam na wycieczce klasowej w fabryce czekolady Fazer i z całej imprezy najbardziej pamiętam degustacje i prezenty jakie otrzymaliśmy :).
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym miejscu, jejku UWIELBIAM czekoladę, chyba niestety;) Dostałabym tam ślinotoku, więc nie wiem czy nadaję się w takie miejsca;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pięknie wykonane słodkości...raj dla mnie - łasucha - by tam był :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Avelino!
OdpowiedzUsuńW ten radosny czas świętowania Wielkiej Nocy pragnę skierować moje myśli i serce ku niebu i prosić Zmartwychwstałego Pana o promienie nadziei, wiary i miłości dla Ciebie i dla Twojej Rodziny, na ten czas i na każdy kolejny dzień.
Łucja
Czekolada to chyba jedyne moje uzależnienie:)
OdpowiedzUsuńOsobiście przepadam za niemieckimi manufakturami. Są genialnie przygotowani na obsługę turystów no i te sklepiki... W czekoladziarni zostawiłam majątek.
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt Wielkanocnych życzy Aga z rodziną! :)
OdpowiedzUsuńCokolwiek się dzieje, życzę dużo sił.
OdpowiedzUsuńCzasem jest tak, że już nigdy nie będzie tak, jak było...
I wtedy uczymy się na nowo życia...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Droga Ewelino, ponieważ rzadko od stycznia bywam w blogosferze,( także z powodów osobistych) dopiero teraz przeczytałam w Twoim wcześniejszym poście o Twoim ojcu.
OdpowiedzUsuńProszę przyjmij ode mnie wyrazy współczucia.
Ściskam Cię mocno.
Przykro mi z powodu Twojego Taty :( Nigdy nie jesteśmy w stanie się przygotować na rozstanie z bliskimi, niezależnie od tego kiedy i w jakich okolicznościach następuje.
OdpowiedzUsuńCiesz się chwilami z Mamą :) Życzę dużo dobra!
O, w tym miejscu byłabym bezpieczna, bo nie przepadam zbytnio za czekoladą. Czasami skubnę kosteczkę, ale żeby aż tak się napalać, to niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
bardzo ciekawy wpis, lubimy zwiedzać Niemcy, czesto jestesmy w okolicach Drezna to moze uda nam sie kiedys tam pojechać :) pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNigdy nie udało mi się zwiedzić niczego podobnego. Jest co oglądać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też wzięłabym gorzką;)
OdpowiedzUsuńByłam tam dzisiaj. Można powiedzieć,że nasza czekolada w porównaniu do ich to Polska jest ochydna.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDoskonała wizyta dla każdego maniaka czekolady. W sumie ja także do nich należę. uwielbiam często robić różne rodzaje deserów z czekolady z https://wkuchnizwedlem.wedel.pl które chyba nigdy mi się nie znudzą. Myślę, że takie łakocie to chyba lubi każdy no a w szczególności dzieciaki.
OdpowiedzUsuńKorzystałem z usług wielu firm wyrabiających czekoladę, ale dopiero manufakturaczekolady.pl zaspokoiła moje oczekiwania.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. Pyszna czekolada. Opiekunem mojej grupy była zatrudniona tam półka. Było miło i gościnnie.
OdpowiedzUsuń*Polka, nie półka jak poprawił słownik
Usuń